Relacje z podróży i wędrówek do 1000 km

Szlaki długodystansowe

Sprzęt i porady

YouTube & Instagram

Festiwale, spotkania, prasa

wtorek, 5 lipca 2016

Test: Garnek Evernew Titanium Ultralight 900 ECA267

Długo poszukiwałam garnka, który spełniałby wszystkie moje oczekiwania. Niby mało skomplikowane: tytanowy (bo lekki, trwały i nie parzy) pojemność niecały litr (bo ma się dać zagotować wodę na liofilizat 300-450 ml i jednocześnie herbatę, 500ml), funkcjonalna pokrywka (a nie bezużyteczna i ciężka pseudo patelnia), wygodny uchwyt, udogodnienia jak podziałka czy dziubek, mieszczący w środku kartusz 230 g.
Wcześniej używałam dużego aluminiowego rondla MSR Quick Solo Pot (był za duży i za szeroki przy stosowaniu palnika na gaz o świecowym płomieniu, w dodatku uległ uszkodzeniu - po upadku na skałę pojawiło się pęknięcie). Później miałam tytanowy kubek Snow Peak Trek 700 Titanium, bliższy temu, czego poszukiwałam, był jednak za mały, wciąż zbyt ciężki (128 g), o nieodpowiednim kształcie - zbyt wąski, a głęboki, co narażało na straty ciepła przy gotowaniu i wypadki - był niestabilny. Sam kubek nie doznał uszkodzeń, ale stalowa pokrywka odkształciła się pod wpływem wysokiej temperatury i przestała pasować do obwodu kubka.
Miałam możliwość przyjrzenia się bardzo podobnemu garnkowi MSR Titan Kettle, ten jednak różnił się w kwestii dla mnie dosyć istotnej od Evernew, mianowicie nie mieścił w środku kartusza 230 g. Poza tym jest dość podobny, różni się kształtem uchwytu i dziubka.
Szukałam więc dalej. Na rynku jest wiele małych garnków z pokrywką, także tytanowych, dla minimalistów, ale trudno było znaleźć taki, który byłby naprawdę funkcjonalny. W końcu, głównie w oparciu o pozytywne opinie i jego popularność, zdecydowałam się na zakup garnka Evernew Ti Ultralight Mug Pot 900 ECA267. Jest to niewielki garnek-kubek o wadze 100 g i pojemności 900 ml. Wyposażony jest w pokrywkę z dziurką do odprowadzania pary wodnej i uchwytem z silikonową nakładką, podziałkę co 300 ml (podziałka jest także w uncjach), widoczną zarówno od wewnątrz jak i z zewnątrz. W górnej części kubka znajduje się składany uchwyt również wykonany z tytanu, bez nakładki.
W komplecie nie ma pokrowca i nie ma właściwie potrzeby jego używania, bo pokrywka siedzi mocno i nigdy nie spada podczas transportu, jednak przyzwyczaiłam się używać niewielkiego woreczka cubenowego, który dostałam gratis przy zakupie rondla Evernew (o którym poniżej), na okoliczność brudu.
Zakupu musiałam dokonać w zagranicznym sklepie, nie pamiętam już czy w którymś z niemieckich sklepów czy w słowackim, w każdym razie była akurat promocja i zapłaciłam około 45-50 euro (dokładnie nie pamiętam). Było to zimą 2015 roku, a więc użytkuję go już od półtora roku. W tym czasie miałam go ze sobą na wszystkich wyjazdach, w tym także na wędrówce 3300-kilometrowym szlakiem Te Araroa biegnącym wzdłuż obu wysp Nowej Zelandii i kilka razy w Skandynawii, przeszedł ze mną około 5500 km i zagotował hektolitry wody.
Tak się zazwyczaj prezentuje całość mojego zestawu kuchennego:
Kubek wykonany jest z cienkiej blachy tytanowej, jednej z najcieńszych na rynku, nie wpływa to jednak na jego trwałość. Dzięki temu, że blacha nie jest gruba zawartość szybko się nagrzewa. Sam kubek jednak nigdy nie bywa tak rozgrzany jak aluminium czy stal. Nie oddaje też tak szybko ciepła. W garnku aluminiowym miałam zawsze problem z tym, że potrawa mi stygła zanim zdążyłam zjeść (a w zimnych warunkach jeszcze zanim upłynęło 10 minut, które należy odczekać od zagotowania to konsumpcji). W żadnym z tytanowych kubków potrawy nie stygną. Podobnie rzecz ma się z uchwytem - pomimo, że nie ma on silikonowej osłony nie parzy palców. Zdarza się to jedynie przy ognisku, kiedy całość jest intensywniej nagrzewana, w przypadku palnika, kiedy płomień nie wydostaje się poza obręb dna nie ma możliwości mocnego nagrzania uchwytu.
Pojemność wynosi równe 900 ml, pozostaje jeszcze niewielki margines na pokrywkę. Przy nalaniu do pełna może wykipieć, lepiej więc gotuje się 850 ml.
Jedyną drobną niedogodnością jaką stwierdziłam jest to, że nałożona pokrywka bardzo mocno trzyma się na garnku i nie da się tak po prostu jej podnieść za uchwyt i sprawdzić czy woda już się gotuje czy jeszcze nie bez narażenia na rozlanie. Trzeba ją podważyć. Robię to zawsze palcami i nigdy mnie nie parzy, więc nie jest to wielki kłopot, poza tym kiedy woda się gotuje przez szczelinę przy dziubku i dziurkę w pokrywce wydostaje się para, a garnek drży, więc wiadomo kiedy się gotuje, jednak kiedy nalewam wody do pełna i się spóźnię potrafi wykipieć. Miło by więc było gdyby był większy luz. Z drugiej strony brak luzu jest wygodny w transporcie - kartusz w środku, pokrywka na miejscu i nic nie lata.
Dziubek spełnia swoją rolę, przydaje mi się regularnie, bo herbatę parzę w butelce Nalgene 0,7 l z tworzywa (nalewam od 300 do 500 ml gorącej wody u po zaparzeniu uzupełniam zimną, dlatego nie potrzebuję garnka o większej pojemności). Ułatwia mi też pobieranie wody ze strumyka i przelewanie do butelek.
Podziałka jest wytłoczona i składa się tylko z dwóch punktów - 300 i 600 ml, ale co jest pomiędzy można sobie obliczyć. W przypadku uncji jest to 15 i 25 oz.

W znakomitej większości przypadków używałam kubka Evernew w zestawie z letnim palnikiem MSR Micro Rocket. Mam go od lat, nie planuję wymieniać, z kubkiem ECA267 stanowi dobry zestaw. Świecowy płomień reguluje się bardzo dokładnie, tak że ciepło nie ucieka po ściankach kubka. Czas gotowania jest szybszy niż przy szerokim rondlu, ale zagotowanie pełnego kubka trwa dobrych kilka minut. (nawet 10). Nigdy nie gotuję na dużym płomieniu, zawsze na małym, co pozwala mi oszczędzać paliwo. Gotując codziennie około 1,5 litra wody (nie jestem w stanie dokładnie stwierdzić, bywa różnie) zużywam jeden kartusz 230 g w ciągu dwóch tygodni.
Kubka Evernew używałam także zimą, topiąc w nim śnieg na zmianę z kubkiem MSR o podobnej pojemności na palniku Primus Omnilite Ti. Sprawdził się, nie był jednak idealny - dno miało za małą powierzchnię w stosunku do szerszego płomienia, a uchwyt było trudno złapać w rękawicach. Topiąc śnieg powinno się zawsze na dno nalewać wody, inaczej garnek się przypala. Nie zawsze nalewałam dość wody, więc dno kubka odrobinę się odkształciło, nie na tyle żeby w jakikolwiek wpłynęło to na dalsze użytkowanie. Dno zmieniło także barwę na lekko błękitną - jest to typowe zjawisko. Po tych doświadczeniach do zimowego palnika (Optimus Vega) zakupiłam jednak inny garnek, także Evernew, Ultralight Pot 900 ECA252. Waży 4g więcej, ma taką samą pojemność, ale jest to rondel, szerszy i długą rączką, co sprawia, że bardziej nadaje się na zimę - do palnika o szerszym płomieniu i łapania za rączkę w rękawicach.
Tutaj na zdjęciu jest akurat kubek MSR, który był używany na zmianę z Evernew.

W międzyczasie zakupiłam także kuchenkę na drewno Nomadic Trekker Ultra, więc i z nią kubek wypróbowałam, choć nie mam jeszcze na tym polu wielkich doświadczeń - używałam jej najwyżej ze dwa tygodnie. Co do funkcjonalności tego zestawu nie miałam żadnych zastrzeżeń. Płomień kuchenki obejmuje garnek i woda zagotowuje się w czasie niewiele dłuższym niż na palniku. Ku mojej wielkiej radości okazało się, że kuchenka jest stworzona pod wymiar kubka i mieści się w nim idealnie, co sprawia, że nie trzeba się martwić o transport osmolonej kuchenki. Pokrywka jednak nie wchodzi w takiej konfiguracji na swoje miejsce i musi być odwrócona. Garnek jest oczywiście osmolony, więc w takim przypadku szczególnie przydaje się pokrowiec.
Kubka używałam także na ognisku, jeśli trafiała się taka okazja. W ten sposób osmaliłam go trochę i pozbawiłam pierwszej litery z napisu "Titanium". Jako mały kubek o niewielkim uchwycie nie bardzo się do ogniska nadaje, ale jeśli zachodzi taka potrzeba można go użyć. Trzeba tylko zaopatrzyć się w coś do chwytania, bo uchwyt mocno się nagrzewa w ogniu (ale nie na palniku).
Jeżeli gotuję na palniku, a nie na otwartym ogniu, zawsze robię to w namiocie - dla wygody i oszczędności paliwa. Z tego względu zależy mi szczególnie na stabilności stosowanego zestawu. Kubek Evernew jest na tyle szeroki że opiera się stabilnie na trzech ramionach palnika i nie zsuwa. Nie jest też zbyt wysoki i nie grozi mu zetknięcie z tropikiem przedsionka (dotyczy to moich namiotów, wielkość przedsionków oczywiście bywa różna).
Jak już wspominałam używam garnka głównie do zagotowywania wody. Wrzątkiem zalewam jedzenie i herbatę, czekam 10 minut i biorę się do konsumpcji. Rzadko zdarza mi się jakąś potrawę gotować, nawet normalny makaron (drobny, najlepiej w formie ryżu) wrzucam do zimnej wody, zagotowuję i czekam 10 minut. Znany jest fakt przywierania jedzenia do dna tytanowych garnków i rzeczywiście ma miejsce, jednak nie w takim stopniu żeby wykluczał gotowanie. Trzeba po prostu od czasu do czasu mieszać. Smażąc jajecznicę (a to mi się akurat zdarza częściej, bo mając niewielką hodowlę kur mam zawsze dużo jajek i zabieram je na wycieczki) trzeba mieszać bardzo intensywnie, a i tak zawsze trochę przywiera.
Garnek służy mi zarówno do gotowania jak i jedzenia. Nigdy nie noszę ze sobą żadnych misek, są kompletnie zbędne. Zawsze staram się przekonać innych do tego, żeby zamiast w opakowaniach, w których są sprzedawane, przygotowywać liofilizaty w garnku. Tak jest prościej, lżej, i nie trzeba nosić ze sobą śmierdzących śmieci. Jedzenie nie wymaga wtedy posiadania specjalnej długiej łyżki, nada się każda. Wszelkie puree z proszku, zupy, makarony również powstają w garnku. 
Czyszczenie garnka jest bardzo proste - z reguły wystarcza woda i własne palce. Potrawy, które przyrządzam, czyli przeważnie liofilizaty nie pozostawiają zbyt wiele tłustego osadu. Jeżeli tak osad jest wycieram go trawą czy liściem. Płuczę garnek wodą wycierając palcem resztki, których nie udało mi się wcześniej wyskrobać łyżką, płuczę po raz drugi i gotowe. Do umycia garnka potrzeba około 200 ml wody i niczego więcej. Nie używam żadnych szmatek, gąbek ani detergentów, nigdy nie odczułam potrzeby ich używania. Garnek nie jest brudny, od tytanu reszty odchodzą bardzo łatwo, a w ostateczności nic się nie stanie jeśli kropla aromatu kurczaka curry znajdzie się w porannym kakao :-)
Podsumowując:
tytanowy kubek z pokrywką
waga zestawu to 100 g
pojemność to 900 ml
mieści kartusz 230 g i kuchenkę na drewno Nomadic Trekker Ultra
posiada podziałkę i dziubek
trzyma temperaturę, ale nie parzy
jedyny mankament to to, że pokrywka siedzi za mocno

Problemem jest brak dostępności w Polsce, a także dość wysoka cena sięgająca obecnie 70 euro. Swój kubek kupiłam w promocji i jest to starsza wersja (napis na pokrywce jest czarny, a silikon na uchwycie szary, nowsze garnki mają czerwone napisy i silikon.) Choć produkty Evernew pojawiają się czasem w polskich sklepach tego prostego, uniwersalnego garnka nigdzie nie udało mi się znaleźć.

4 komentarze:

  1. Ja już gdzieś ten kubek widziałem...! ;-)
    No, bardzo kompletny test, a kubal zacny.
    W moim MSR Titanium Kettle mieszczą się niższe kartusze 230g., np Coleman. Sporo kartuszy jednak jest kilka mm wyższych i tu ten Evernew ma przewagę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, że jeszcze nie raz go zobaczysz :-) Ależ długaśny test wyszedł... Aż się boję co będzie jak zacznę pisać o plecaku :-)

      Usuń
  2. Krzysztof eL10 maja 2023 23:29

    Wydaje się, że recenzowany garnek ECA267 został zastąpiony modelem ECA539, który jest wprost jego klonem.

    OdpowiedzUsuń