Relacje z podróży i wędrówek do 1000 km

Szlaki długodystansowe

Sprzęt i porady

YouTube & Instagram

Festiwale, spotkania, prasa

piątek, 10 lutego 2023

Norge på langs: Sprzęt

W podsumowaniu sprzętowym nie będę się rozwodzić nad rzeczami, które opisywałam przy okazji podsumowań poprzednich wypraw. Skupię się na ocenie nowego sprzętu i zmianach, których dokonywałam w trakcie wędrówki

Ostateczna lista sprzętowa nieco różni się od pierwotnej i, jak łatwo się domyślić, wykazuje nieco wyższą wagę bazową. Rzeczy, które przybyły w plecaku podczas wędrówki sprawiły, że waga bazowa z 6046 g podskoczyła do 6457 g. Wciąż był to lekki plecak, ale już nie tak bardzo.


Norge   på langs - Lista sprzętowa
Waga bazowa - sprzęt   podstawowy (bez wody, jedzenia, paliwa)
Sprzęt Nazwa Waga (g)
Plecak OnMyWay Triple Crown 680
Worek na   śmieci Nylofume 29
Worek na   śmieci Walmart 80 l 56
Namiot Zpacks Plex Solo   zmodyfikowany 399
6 śledzi V Hilleberg DAC 70
4 szpilki   tytanowe Zpacks 36
Folia pod   namiot Folia polycryo 20
Materac   dmuchany Thermarest NeoAir   Xlite Women's 354
Śpiwór Roberts custom 660 894
Worek   wodoszczelny na śpiwór Zpacks Large   Rectangle Dry Bag 31
Garnek   tytanowy Evernew ECA267 900ml 100
Łyżka tytanowa Aliexpress 18
Palnik gazowy BRS 3000T   (zmodyfikowany) 24
Zapalniczka Mini BIC 10
Kartusz 230 148
Butelka Nalgene OTF, nakrętka   klasyczna 110
Butelka PET 1l Biedronka, woda   Polaris 38
Butelka PET 1l Biedronka, woda   Polaris 38
Butelka PET 1l Biedronka, woda   Polaris 38
Worek   wodoszczelny na jedzenie Zpacks Large Food Bag 35
Słoik   plastikowy po nutelli 44
Kurtka puchowa Roberts 310
Kurtka   przeciwdeszczowa Enlightened Equipment   Visp Jacket Women's 150
Spodnie   przeciwdeszczowe Zpacks Women's   Vertice Rain Pants 86
Spódnica   wodoodporna Z worka na śmieci 62
Łapawice   wodoodporne Arc'teryx Beta AR   Women's 88
Skarpety   wodoodporne Rocky GTX Socks 78
Wiatrówka Arc'teryx Squamish   Hoody Women's 128
Koszulka z   długim rękawem Smartwool 119
Bluza Kwark Polartec Power   Strech Pro 252
Getry dłuugie Kwark Polartec Power   Strech Pro 204
Getry krótkie   merino Super Natural Women's   Base Short Tight 175 93
Skarpety do   spania Woolpower Socks 400 67
Majtki Icebreaker Sprite Hot   Pants 35
Czapka Kwark Polartec Power   Strech Pro 36
Buff Vikafjell merino 56
Rękawiczki Kwark Polartec Power   Strech Pro 32
Worek   wodoszczelny na ubrania Zpacks Medium Plus   Dry Bag 22
Nakładki   przeciwsłoneczne na okulary 14
Moskitiera na   głowę Elbe 26
Piłeczka do   masażu Easy Yoga, korek, 5   cm 20
Kosmetyczka z   zawartością (bez consumables) OnMyWay cuben 92
Apteczka i   zestaw naprawczy W torebce strunowej 103
Taśma naprawcza Mała rolka 22
Repelent na komary Waga pustego opakowania 18
Szmatka do   okularów Ściereczka z   mikrofibry, Biedronka 2
Papier   toaletowy W torebce strunowej 8
Portfel Zpacks Zip Pouch   "Wallet" 26
Notatnik j.w. 19
Długopis j.w. 6
Kompas Recta DT100 30
Scyzoryk Victorinox Classic 20
Czołówka Petzl e+Lite (stara   wersja) 23
Smartfon w   etui Motorola Moto G7   Power 210
Torebka   strunowa na telefon wodoodporna Loksak aLoksak 0
Kabel USB do   telefonu 8
Ładowarka do   telefonu 53
Ładowarka 2   USB Rossmann 30
Aparat   fotograficzny Sony RX100 VII 306
Zapasowa   bateria do aparatu 31
Kabel USB do   aparatu 14
Uchwyt na   aparat do kijka trekkingowego Stick Pic 12
Statyw Pedco Ultrapod 50
Mikrofon Rode Video Micro 82
Szyna ze   stopką 40
Powerbank 32
3 ogniwa 18650 Panasonic 138
Kabel USB do   powerbanku 14
Karty SD i   adapter do kart SD SanDisk 8
Torebka na   elektronikę OnMyWay cuben 10
Waga bazowa 6457
Rzeczy zużywane po drodze i dodatkowe Waga (g)
Mapy PDF A4 wyrzucane po drodze 200
Gaz 230
Repelent na   komary 30
Kosmetyki zużywane 70
Raczki Kahtoola Microspikes 351
Ubrania i rzeczy niesione na sobie
Koszulka z   krótkim rękawem Icebreaker Tech T   Lite 99
Spodnie długie Arc'teryx Palisade   Pant Women's 233
Daszek Dynafit React Visor   Band 27
Biustonosz   sportowy Panache Sports Bra 112
Majtki Icebreaker Sprite Hot   Pants 35
Rękawiczki   rowerowe Prox 57
Skarpety Injinji Toe Socks   Micro 30
Skarpety Smartwool PhD Outdoor   Medium Crew 64
Buty do   biegania Altra Lone Peak 4.5   (42,5) 572
Stuptuty   biegowe Stuptut 36
Stabilizatory   na kolana (2) Cho Pat Knee Strap 176
Zegarek Casio 16
Chusteczka do   nosa Bawełniana 5
Kijki   trekkingowe Leki Corklite 572
Waga początkowa plecaka 6897


Plecak

Na przejściu Norwegii służyło mi kolejne wcielenie zaprojektowanego przeze mnie wspólnie z firmą OnMyWay plecaka Triple Crown. Jest o nim na blogu osobna recenzja, pisałam też o nim po przejściu Szwecji i Chorwacji. Ten 47-litrowy plecak jest dla mnie idealny, ma wszystkie elementy, których potrzebuję i jest pozbawiony wszystkich, które uważam za zbędne. Tym razem wybrałam szary kolor. Materiał był lżejszy niż niebieski, ale nieco mniej wytrzymały. Pojawiły się mikroskopijne przetarcia i kolor wyblakł na słońcu. 







Na taśmie na lotnisku zrobili w nim niewielką dziurę, musiałam ją zacerować mocną plastikową nicią. Trzyma do dziś.





Pojemność była w sam raz, tylko kiedy ładowałam jedzenie na 8 dni ledwo się zmieściłam, ale dałam radę. Chipsy zawsze pakowałam na zewnątrz, butelki na wodę są w kieszeniach bocznych, więc nie zajmują miejsca w środku.




Namiot

Na tej wędrówce miałam nowy namiot ZPacks Plex Solo, który zakupiłam z myślą właśnie o niej. Potrzebowałam nowego namiotu, bo w starych miałam nieszczelne podłogi. W Norwegii jest tak bardzo mokro, że podłoga jest najważniejsza. Z konieczności biwakuje się na miejscach, gdzie stagnuje jeszcze woda po roztopach lub na skraju torfowisk - w Trøndelagu znalezienie naprawdę suchego miejsca było w ogóle niemożliwe.



Namiot zmodyfikowałam przed wyjazdem, uwzględniając trudne warunki pogodowe, jakie go czekały w Norwegii. Podkleiłam dodatkową warstwą materiału szczyt namiotu, w który wkłada się kijek, będącym jedyną formą stelaża w tym modelu oraz doszyłam zamknięcie drzwi. W tym minimalistycznym namiocie zrezygnowano z zapięcia drzwi w ogóle - brak zamka ma moim zdaniem same zalety, ale już brak plastikowego kołka z pętelką to przesada. Gdbym go nie doszyła, wiatr otwierałby drzwi i wpadał wraz z zimnym deszczem do przedsionka. Byłam bardzo zadowolona z tych modyfikacji, mimo, że dodały 16 g wagi. Teraz mój Plex Solo waży 399 g. 

Polecam film, w którym pokazałam jak przeprowadzam modyfikację.

Namiot radził sobie dobrze w trudnych warunkach. Stelaż z kijka jest na wietrze bardzo wytrzymały, jednak tropik namiotu mocno hałasuje. Konstrukcja to nie prosta piramida, lecz dziwna bryła, która z w tylnej części namiotu przechodzi z półokręgu w pół-prostokąt. To powoduje, że nigdy nie jest na całej powierzchni dobrze napięty i dlatego trzepocze. Kilka razy zmuszona byłam biwakować w czasie wichury w nieosłoniętych miejscach (jeśli to możliwe biwakuję w osłoniętych, preferując tereny z nawet małymi drzewami względem nagiej tundry). Namiot wytrzymał, nie doznał żadnych uszkodzeń. Zastrzeżenia miałam do linek lub plastikowych zapinek do ich ściągania - albo te elementy były zbyt luźne, albo linki zbyt śliskie lub o odrobinę zbyt małej średnicy. Linki się trochę luzowały przy bardzo silnym wietrze. W moim starym namiocie ZPacks Solplex nigdy nie miało to miejsca.




Wentylacja w Plex Solo była bardzo słaba i jest to jego największą wadą. Oczywiście coś za coś - słaba wentylacja to efekt dochodzącego do ziemi tropiku. To sprawiał, że wiatr nie dostawał się do środka i we wnętrzu było bardzo przytulnie. Budziłam się jednak najczęściej z obfitą kondensacją na ścianach. Namiot jest bardzo przestronny, więc nie ocierałam się zbytnio o mokre ściany, ale musiałam tą wodę nieść tudzież marnować czas na suszenie namiotu. Wycierałam go, ale nie da się nigdy wytrzeć wszystkiego.



Konkluzja jest taka, że wolałam Solplex od Plex Solo, choć nie wiem jak Soplex wytrzymałby norweskie huragany ze swoimi podniesionymi wysoko ścianami. Pewnie tak jak wichury Gór Skalistych i Kordylierów, czyli nieźle. Ale nie jest już niestety produkowany.


Śpiwór i materac

Zestaw do spania skaładał się z dmuchanego materaca Thermarest NeoAir XLite Women's oraz zmodyfikowanego śpiwora Robertsa, który miałam od paru lat w szafie. Recenzję materaca znajdziecie tutaj, nic się nie zmieniło, nadal to mój ulubiony materac na wędrówki od wiosny do jesieni. Jest komfortowy do lekkiego mrozu.




Śpiwór to ciekawa konstrukcja. Powstał na bazie tego śpiwora, został jednak przez producenta na moją prośbę poszerzony. Posiada najcieplejsze komory kasetonowe, komory boczne, wypełniony jest 660-oma gramami znakomitego naturalnego puchu gęsiego 850 cui. Podobnie jak mój śpiwór Zebra, którego używałam na CDT, PCT i przejściu Szwecji ma mocowanie do materaca i nie ma kaptura ani zamka. Jest od Zebry cieplejszy. Było mi w nim doskonale ciepło, byłam ogromnie zadowolona. Nie biwakowałam w Norwegii na mrozie, raz tylko był przymrozek, ale nawet w około zerowych temperaturach ze względu na wilgotność było na zewnątrz przenikliwie zimno. Miałam margines na wypadek większego zimna - spodziewałam się pod koniec śniegu i mrozu do 10 stopni poniżej zera, który jednak nie nadszedł.





Wygoda śpiwora jest dla mnie najważniejsza, ważniejsza niż waga. Śpiwór waży sporo: 894 g. Choć jestem fanką ultralightu, nigdy nie zdecydowałabym się na nie dość ciepły, ciasny i niewygodny śpiwór. Bardzo sobie cenię dobry nocny wypoczynek, a w tak szerokim i wygodnym śpiworze śpi się doskonale, nie budząc się w ciągu nocy. Śpiwory typu mumia są bardzo niewygodne i niezdrowe - bardzo ważne jest, żeby nocą móc ułożyć nogi tak, żeby stawy biodrowe przyjmowały inne pozycje niż podczas chodzenia. Rozciąganie chroni je przed degeneracją. Bardzo się więc cieszę, mogąc układać się w pozycjach z wyciągniętymi w różne strony nogami. Duży rozmiar wpływa też na termikę - w ciasnym śpiworze użytkownik naciska na ściany śpiwora i zgniata puch. Tę samą funkcję pełni mocowanie śpiwora - obracając się wewnątrz śpiwora nie zgniata się puchu, który pozostaje zawsze wokół użytkownika w pełnym lofcie. Ze względu na mocowanie w plecach śpiwora jest mniejsza ilość puchu. Usunęłabym go całkiem, ale przeróbka gotowego produktu jest bardzo trudna.

Pewnie wiele osób zastanawia się jak sobie radziłam z wilgocią. Po każdym biwaku śpiwór był wilgotny. Jeśli był naprawdę mokry, a pogoda sprzyjała suszyłam go w ciągu dnia, zwłaszcza jeśli biwakowałam dwa razy z rzędu. Zawsze wracał do stanu pierwotnego. Często jednak sypiałam w chatkach i tam suszyłam cały sprzęt. Ogólnie nie był to problem, ilość wilgoci nie była tak duża żebym miała zacząć marznąć przez utratę loftu. Bardziej chodziło, podobnie jak w przypadku namiotu, o wodę, którą musiałam nieść w plecaku.




Kuchnia

W ostatnich latach w moim sprzęcie kuchennym nic się nie zmieniło i wszystko sprawdza się nadal doskonale. Gotuję w garnku Evernew Titanium Ultralight 900 ECA267, używam tytanowej łyżki z Aliexpress i małego tytanowego palnika BRS 3000T, zmodyfikowanego poprzez usunięcie dyfuzora (płomień jest bardziej skupiony). 

Zużyłam 3 230-gramowe kartusze gazu i pół znalezionego.

Bardzo dużo gotowałam na szlaku, w garnku dusiłam grzyby, gotowałam zupę. Jednak prawdziwe gotowanie odbywało się w doskonale wyposażonych kuchniach chatek DNT - tam gorzystałam w prawdziwych kuchenek, garnków i patelni. Gotowanie było największą atrakcją tego szlaku. Nosiłam prawdziwe jedzenie, warzywa, jajka i zawsze na kolację miałam coś dobrego, co dawało mi siłę i poprawiało humor.





Odzież

Mój podstawowy ubiór stanowiła cienka koszulka Icebreakera z krótkim rękawem oraz nylonowe spodnie trekkingowe Arc'teryx Palisade Pant. Są to moje najulubieńsze spodnie, z dwoma kieszeniami na udach, miękkim paskiem i klinem w kroku, ogromnie wygodne. Niestety, ku mojej wielkiej rozpaczy Arc'teryx przestał je produkować.




W moim zestawie odzieży dokonałam kilku zmian - to głównie one wpłynęły na wzrost mojej wagi bazowej. W pierwszym tygodniu wędrówki rozchorowałam się i jednocześnie weszłam w wysokie zaśnieżone góry. Śniegu było znacznie więcej niż się spodziewałam, temperatura sięgała tylko trochę powyżej zera, było wilgotno i wietrznie. Żałowałam, że nie wzięłam więcej ubrań. Brakowało mi buffa i koszulki z długim rękawem. W chatce, w której usiłowałam poprawić stan moich oskrzeli znalazłam zgubiony przez kogoś buff. Jak to mówią na szlakach: trail provides. Koszulkę dostałam dwa tygodnie później w paczce od mamy wraz z nakładkami na okulary przeciwsłoneczne (gdyby słońce świeciło na połaciach śniegu chyba bym oślepła) i antybiotykami (nie były potrzebne, w końcu mi przeszło). Cieszyłam się z koszulki bardzo. To stara koszulka merino z dodatkiem nylonu Smartwoola, bardzo cienka, ale dodawała akurat tyle izolacji ile było mi trzeba. Czasem nosiłam dwie koszulki jednocześnie razem z bluzą z powerstrechu, ale często jedną koszulkę miałam w plecaku suchą. Kiedy przemokłam bardzo lubiłam przebrać się w suchą.




Zestaw Kwarka z Powerstrech Pro był bezcenny. W tym samym przeszłam Szwecję, Norwegii bez niego sobie nie wyobrażam. Getry bardzo rzadko zakładałam w ciągu dnia, tylko jeśli było naprawdę lodowato. Wolałam je trzymać suche w plecaku, a chodzić w krótkich getrach merino. One też były świetne, grzały w sam raz i nie moczyły się od dołu właśnie dlatego, że były krótkie - bardzo fajna rzecz jeśli planujecie często przechodzić rzeki.



Bluza z powerstrechu służyła i do spania, i do chodzenia. Nawet w środku lipca często termometr nie pokazywał więcej niż 9 stopni. Te 9 stopni mnie prześladowało - ciągle było 9 stopni. Albo 2 :-) 



Miałam też starą wiatrówkę Arc'teryx Squamish, którą ubóstwiam. Nosiłam ją codziennie. Jest już bardzo wysłużona i zetlała. Ostatniego dnia powstało rozdarcie na ramieniu. Bardzo żałuję, że współczesny model Squamisha nie jest już tak dobry. Nowy kaptur ma gumki gniotące uszy i nie zasłania czoła.





Zestaw przeciwdeszczowy składał się z kurtki Enlightened Equipment Visp i spodni ZPacks Vertice. Kurtka okazała się całkiem dobra, byłam z niej zadowolona. W końcu przemakała, ale tylko trochę. Dopiero pod koniec cały dzień ulewnego deszczu sprawiał, że byłam zupełnie przemoczona. Jej wadą był brak daszku w kapturze. Wiele firm zaczęło robić takie kurtki, bo trudno się szyje daszek, ale to przecież kluczowa sprawa - bez niego deszcz zalewa twarz i okulary, spływa na szyję. Dorobiłam więc daszek za pomocą taśmy naprawczej. Trzymała przez całe 3,5 miesiąca i trzyma nadal. Poprawiałam tylko brzegi, gdzie materiał się marszczy.





Spodnie nie były takie dobre. Sam materiał był super, tak jak w kurtce - przemakać zaczął w połowie drogi na łydkach. Ale problem był z podklejeniem szwów - taśmy podklejające odkleiły się od razu. Ostatecznie więc wypadły bardzo źle i nie polecam. Wystarczyło trochę deszczu, żeby przez szwy dostawała się woda i spodnie pod spodem były mokre.



Musiałam sobie z tym jakoś poradzić. Podklejenie taśmą naprawczą w tym przypadku nic nie dało - odkleiła się. Zrobiłam więc spódnicę przeciwdeszczową z ogromnego mocnego worka na śmieci. Była doskonała. Po prostu się nią owijałam i wsuwałam krawędź pod spodnie. Wyglądała może zabawnie, ale dzięki niej przynajmniej majtki zawsze miałam suche.



Niezbędne były też łapawice. Używałam starych łapawic Arc'teryxa, które bardzo przemakały, ale nadal chroniły przed wiatrem, ratując przed wyziębieniem dłoni. Wielu wędrowców nie posiadało łapawic na deszcz i bardzo przez to cierpiało. Polecam zabierać.

Nosiłam też rękawiczki z Polartec Powerstrech Pro, customową czapkę z tego samego materiału (obie rzeczy Kwarka) i daszek Dynafit.

Nie wyobrażam sobie Norwegii bez dobrej, naprawdę ciepłej kurtki puchowej. Używałam tej samej co w Szwecji, Roberts Altair. Zrecenzowałam ją już na YouTube. To bardzo ciepła kurtka, ma około 130 g puchu gęsiego naturalnego 850 cui i dystansowe komory, dzięki czemu zimno nie przenika na szwach. Jest dość długa, ma kieszeni - używałam jej na postojach, na biwakach i w chatkach, jeśli nie miałam siły albo chęci palić w piecu. 




Buty, stuptuty, skarpety

Zestaw obuwia, sprawdzony, był taki sam jak zawsze, z tym że zamiast Altr Lone Peak 4.0 które tak uwielbiałam wzięłam model 4.5. Cudem udało mi się zakupić kilka par z UK. Teraz są już nie do dostania, a nowsze są wąskie i niewygodne. 4.5 nie były idealne, bo klejenie buta do podeszwy z czasem puszczało i przy małym palcu było niewygodne wzmocnienie, ale ogólnie były w porządku. Miałam je o pół rozmiaru za duże, bo mojego rozmiaru już nie było.



Bezmembranowe buty do biegania są idealne na długodystansowe szlaki, również na tak potwornie mokre jak NPL. Na tej trasie nie ma szans na suche buty, chyba że wędrujemy w gumowcach, te jednak nie są zbyt wygodne ani przyjemne w noszeniu, jeśli jest cieplej. Buty trekkingowe przemakają tak samo jak biegowe, ale nie da się ich wysuszyć, dlatego nie są dobrym wyborem. Wielu wędrujących NPL było początkujących i mieli oni ze sobą wysokie buty trekkingowe. Znakomita większość mówiła, że już nigdy więcej - mieli przez całą drogę permanentne bajoro. Wymiana na nowe na jakiś czas pomagała. Biegowe suszyłam każdego dnia, prawie każdego przemakały. Ale nosiłam do nich wodoodporne skarpety, więc mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że mam suche stopy i wygodne lekkie buty, które niosły mnie szybko i daleko. Doskonale sprawdzały się w trudnym skalistym terenie.



W wodoodpornych skarpetach przeszłam prawie całą trasę. Tylko kilkanaście dni miałam suche buty, głównie wtedy kiedy szłam drogami. Oczywiście nie są idealne, i w nich bywa gorąco i niemiło, ale mieć cały czas kompletnie mokre skarpetki byłoby mniej przyjemnie. Jeśli jest ciepło nie ma to znaczenia - takie szlaki jak Te Araroa czy Appalachian Trail przeszłam "na mokro" bez problemu. Ale w Norwegii było zimno. Zimna woda, zimne bagno, zimne rzeki. Stopy drętwieją z zimna dość szybko, przynajmniej mnie. 

Pierwsza para moich ulubionych zrecenzowanych już skarpet wodoodpornych Rocky GTX Socks była już używana i zaczynała przeciekać. Zamówiłam nowe, ale paczka nie zdążyła dojść. Nowa para dotarła w paczce z koszulką i nakładkami. Wytrzymała 1000 km, ale pod koniec lewa już kompletnie przemakała a i do prawej dostawała się woda. Kompletnie odporne były przez 600 km. To w sumie bardzo dobry wynik - całymi dniami szłam w wodzie i przechodziłam strumienie, robiąc ok. 30 km dziennie. 



Chciałam wymienić je raz jeszcze, ale znów paczka nie dotarła - Kasia Nizinkiewicz miała mi je przywieść i zostawić w sklepie żeby na mnie czekały. Kupiła więc inne, były to Bridgedale Storm Shock, niestety krótka wersja Mid Ankle - nad kostkę. Był naprawdę tragiczne - wytrzymały tylko 6 dni wędrówki. Były szerokie i dzięki temu wygodne, ale to ich jedyna zaleta. Bridgedale mają inną konstrukcję niż Rocky. Zamiast membrany zespokonej z cienkim materiałem jak w kurtce przeciwdeszczowej są trzy warstwy - od środka warstwa frotowa, potem membrana i jeszcze wierzch z dzianiny. Są to grube, ciężkie skarpety, które nasiąkają wodą - z zewnątrz i od wewnątrz. Łatwo było nalać do środka wody, skoro były bardzo krótkie. 




Często musiałam je zdejmować, jeśli rzeka była głęboka. Pod koniec nosiłam obie pary przeciekających skarpet z linerem - najpierw liner, potem Bridgedale i na wierzch Rocky. Wtedy nawet w najgorszych warunkach nie drętwiały mi stopy z zimna.




Stuptuty to biegowe Gaiterki firmy Stuptut. Testowałam ich prototyp na PCT, używam od lat, uwielbiam. Ta sama para służyła mi w Chorwacji. Swoje zadanie wypełniały doskonale do butów nic się nie dostawało. Rzepy poddawały się tylko wtedy, kiedy przyczepiał się do nich torf. Musiałam je wtedy czyścić.



Skarpety też były te same co zawsze - dwie pary na raz, linery Injinji i wierzchnie trekkingowe Smartwoole, tym razem długie, w wersji mid. Smartwoole mają obecnie inną nazwę: Hike Light. Te które kiedyś nazywały się Hike Light, teraz nazywają się Hike Classic. Do spania używałam skarpet Woolpower 400, chciałam je wypróbować. Były ok, ale do wędrówki chyba za cienkie.




Elektronika, sprzęt fotograficzny, czołówka

Elektronika była jak zawsze: chiński powerbank z osobnymi ogniwami 18650, ładowarki, kable. Niestety mój aparat fotograficzny Sony RX100 VII spotkała katastrofa - po 2000 km rozbił się, zepsuł się obiektyw. Przez dwa tygodnie używałam do filmowania telefonu, a potem dotarła paczka z Polski ze starym Sony RX100 I. Po wypadku 7ki nie mogłam już używać zewnętrznego mikrofonu, bo stara 1ka nie ma odpowiedniego wyjścia. Statyw Pedco był doskonały, po raz pierwszy mam taki, który się nie złamał - polecam, choć do lżejszych aparatów. Na wietrze drżał obciążony aparatem i mikrofonem na szynie.



Czołówka była potrzebna. Białe noce nie występują w Norwegii bardzo długo - kończą się w sierpniu. Potrzebowałam światła na biwakach i w chatkach.


Pozostałe

Jak zwykle używałam małego starego zegarka Casio. Od razu na początku pękło w nim zapięcie i musiałam znów używać taśmy naprawczej. Kosmetyki, apteczka i zestaw naprawczy były jak zwykle, apteczkę i zestaw naprawczy opisałam je na filmie na YouTube.

Miałam repelent na komary, ale użyłam go tylko raz. Wolałam fizyczną ochronę przed owadami: nosiłam wiatrówkę, buff na karku, a z rzadka także moskitierę na głowę. Kupiłam nową moskitierę firmy Elbe dla wędkarzy - miała zarówno materiał na czubku głowy jak i ściągacz ze stoperem wokół szyi, a jej materiał był nieprzekraczalną barierę nie tylko dla komarów, ale też dla meszek.

Głupotą było nie zabranie nakładek przeciwłonecznych na okulary. Na śniegu blask słońca był nieznośny, na szczęście przeważnie było pochmurno.

Krem z filtrem miałam mikroskopijny, zdarzało mi się na południu go używać, ale tylko na nos.

Raczki na śnieg były niezbędne, kiedy już nie były potrzebne odesłałam je. Niosłam je aż do Rondane, na wypadek gdyby na szczycie Rondeslottet zalegał śnieg, ale zanim tam dotarłam już stopniał.

Była jedna rzecz, która się kompletnie nie przydała: kompas. Zbędne 30 g. 


10 komentarzy:

  1. Dzięki za niesamowity wpis. Szacun za profesjonalizm i wytrwałość!

    OdpowiedzUsuń
  2. A "zbędne 30 g" powaliły mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Można powiedzieć, że podsumowanie sprzętowe zakończyło norweską wędrówkę i zwykłym śmiertelnikom podpowiedziało jak ubiera się na bardzo bardzo mokre zimne lato. Dzięki wielkie - Maria B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nigdy nie piszesz dokładnie jakich raczków używasz. Zdradzisz co to? Na co zwracasz uwagę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kahtoola Microspikes. Zapomniałam zalinkować recenzję
      https://acrossthewilderness.blogspot.com/2021/01/test-kahtoola-microspikes-raczki.html?m=1

      Usuń
    2. Wspomniałaś o łapawicach. Jakie poleciłabyś na taką pogodę? Relacje na YT świetne. Inspirują.

      Usuń
    3. Arcteryx niestety te najlepsze przestał aktualnie produkować. Nie ma w tej chwili niczego naprawdę dobrego na rynku. Patrzyłam na Hestrę ewentualnie. Tu masz artykuł o rękawicach w ogóle https://acrossthewilderness.blogspot.com/2019/12/rekawice-jak-dobrac-odpowiedni-zestaw.html

      Usuń