sobota, 17 lutego 2018

Leave No Trace - outdoor w zgodzie z naturą

Każdy kto znalazł się kiedyś w pięknym i odludnym miejscu zna pewnie to uczucie zachwytu i jedności z naturą, kiedy wydaje nam się, że odkryliśmy zakątek, w którym nigdy nie stanęła stopa ludzka. Czy jednak tak jest w istocie - mało prawdopodobne. Nienaruszony krajobraz, dziewiczość owego zakątka zawdzięczamy tym, którzy byli tam przed nami i nie pozostawili po sobie śladu.

Jak nie szkodzić przyrodzie, jak zachować ją dla następnych i dać im szansę poczuć to samo?
 
Zasady Leave No Trace streszczające to, co można nazwać ogólnie etyką outdoorową, sprawiają wrażenie bardzo prostych. Czy jednak łatwo jest wprowadzić je w  życie?  Praktyka okazuje się być trochę bardziej skomplikowana od teorii. Bywa też, że nie stosujemy się do nich z lenistwa. Postanowiłam więc poświęcić im trochę miejsca.


Oto 7 zasad Leave No Trace i sposoby na ich zastosowanie

 
 
1. Planuj i przygotuj się odpowiednio
 
Na początek unikaj kłopotów: sprawdź przepisy obowiązujące na obszarze, do którego się wybierasz, sprawdź prognozę pogody.
 
Jeśli możesz, nie powiększaj tłumów: unikaj uczęszczanych miejsc, staraj się wybierać termin, kiedy będzie mniej ludzi. Poruszaj się w mniejszych grupach.
 
Ogranicz śmieci jeszcze zanim wyjedziesz: przepakuj jedzenie tak aby mieć ze sobą miej potencjalnych śmieci. Kanapki na jednodniową wycieczkę zabierz w pudełku wielokrotnego użycia, nie używaj folii aluminiowej. Na biwaku jedz prosto z garnka, a nie z plastikowej torebki, którą będzie trzeba wyrzucić (ostatnio modne stało się zalewanie potraw w strunowych torebkach do mrożonek).
 
 
 
2. Poruszaj się i obozuj na wytrzymałych powierzchniach
 
Tam gdzie są szlaki poruszaj się po nich. Nie twórz nowej ścieżki obok istniejącej, nawet jeśli wydaje ci się kamienista i niewygodna - szybka erozja spowoduje, że ona również wkrótce będzie kamienista, a takich ścieżek powstaną dziesiątki. Świetnym przykładem takiego zjawiska jest gąszcz ścieżek powstałych na podejściu z Przysłopu na Baranią Górę czy popularne szlaki tatrzańskie. Po ilości i szerokości ścieżek da się nawet obliczyć ilość poruszających się nimi turystów, są na to wzory!
 
Nie omijaj też schodów - są położone w stromych miejscach żeby zapobiec erozji.
 
Przechodź prosto przez kałuże (to jest najtrudniejsze, ale rzeczywiście, wskutek obchodzenia wokół kałuż tworzą się nowe, aż powstaje ogromne bajoro).
 
 
 
Nie rozbijaj obozu tuż nad wodą.
 
Używaj już istniejących miejsc biwakowych, jeśli takie są.
 
Jeśli rozbijasz się w dzikim miejscu, bez miejsc biwakowych, staraj się znaleźć takie, na którym nie zostawisz śladu. Rozbij się na trwałej powierzchni - na ściółce, liściach, trawie - nie na kwiatach i młodych pędach. Nie przygotowuj miejsca pod namiot wyrywając rosnące w nim rośliny.
 
 

3. Pozbywaj się swoich odpadów w odpowiedni sposób
 
Zabierz ze sobą to, co przyniosłeś - skoro byłeś w stanie wnieść na górę piwo, równie dobrze możesz znieść na dół pustą puszkę. I tak dalej. Problem śmieci to niestety jedna z przyczyn, dla których biwakowanie na dziko jest w Polsce nielegalne.
 
 
W wielu krajach nie sposób znaleźć punkt segregacji odpadów. U nas nie jest z tym najgorzej - w prawie każdej wsi, przeważnie w pobliżu sklepu, znajdziemy odpowiednie kontenery. Niestety, nasze szlakowe śmieci najczęściej lądują w najbliższym koszu. Zastanówmy się jednak, czy w skali całego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego tych kilka kroków do punktu segregacji opóźni nasze dotarcie do mety?
 
Nie zostawiaj w swoim obozowisku śmieci ani resztek jedzenia, które mogłyby zwabić zwierzęta. Skórki z pomarańczy się nie rozkładają - zabierz je ze sobą. Nie zostawiaj też nic w miejscu na ognisko - dlaczego ktoś miałby palić cudze śmieci?
 
Nie zostawiaj nic w chatkach ani wiatach - przyciągają myszy. Jeśli zostawiasz coś w szczelnym pojemniku, zapisz datę żeby było wiadomo czy żywność jest świeża.
 
Jeżeli masz możliwość skorzytania z leśnego wc zrób to - nie omijaj tojtoja tylko dlatego, że nie pachnie różami.
 
 
 
Zakopuj odchody w ziemi (zasada mówi o 15 cm, ale mikroorganizmy odpowiedzialne za rozkład znajdują się w całej wierzchniej warstwie gleby), z dala od wody (minimum 60 m), szlaku i uczęszczanych miejsc. To samo dotyczy odchodów zwierząt domowych, np. psów. Specjalna łopatka jest przydatna, ale można sobie poradzić np. śledziem od namiotu.
 
Używaj jak najmniej papieru toaletowego - najlepiej wcale. Zimą zastąpi go kulka ze śniegu, latem mech, porosty i liście. Jeśli jednak użyjesz papieru, zużyty zabierz ze sobą wraz z innymi śmieciami. Wydawało mi się to dziwne, ale na PCT wszyscy tak robiliśmy i nie stanowiło to żadnego problemu, odtąd robię tak zawsze. W miejscach gdzie jest dużo próchnicy w glebie papier można zakopać, ale lepiej tego nie robić. Możesz też spalić papier w ognisku, ale nie podpalaj zapalniczką w miejscach zagrożonych pożarem. Porzucone przez panie chusteczki to częsty widok na polskich szlakach, tak jakby mało było wokół liści. Wiele kobiet używa chustek z materiału, tzw. pee rug, znam nawet panów, którzy wycierają w ten sposób ostatnią kroplę moczu, ale nie są one niezbędne. Nie używaj chusteczek nawilżanych, nawet jeśli na opakowaniu jest informacja o tym, że są biodegradowalne; i tak tylko rozmazują brud, a ich degradacja trwa wieki.
 
Zużyte podpaski i tampony oczywiście też należy zapakować i zabrać. Jest to jeden z powodów, dla których tak wiele kobiet wędrujących i podróżujących przerzuciło się na praktyczny wynalazek, jakim jest kubeczek menstruacyjny wielokrotnego użytku.
 
Zanieczyszczanie wody jest to najczęstszy grzech górskich turystów. Myć się i zmywać należy conajmniej 60 m od źródła wody i pod żadnym pozorem nie należy używać detergentów w wodzie - zanieczyszczają wodę niezależnie od tego czy są biodegradowalne czy nie. Biodegradacja następuje w glebie, gdzie rozkładu dokonują bakterie próchnicowe. W wodzie ich nie ma.
 
Nie płucz naczyć w strumieniu czy jeziorze - resztki jedzenia nie powinny dostawać się do wody. Jeśli coś płuczesz, wodę wylej na ziemię. To samo zrób myjąc zęby, najlepiej pastą bez fluoru. Jeżeli musisz użyj biodegradowalnych detergentów, odejdź co najmniej 60 m od wody i rozlej mydliny na dużej powierzchni. Żeby umyć garnek wystarczy woda i palce, możesz też użyć trawy lub piasku.
 
Pranie zrób we wsi lub schronisku, bieliznę czy skarpety wystarczy wypłukać. Żeby się umyć nie potrzebujesz mydła, wystarczy że zanurzysz się w wodzie i spłuczesz z siebie sól. Prysznic weźmiesz w łazience.
 
 
 
Niestety, często widuję osoby, które, często nieświadomie lub bez głębszej refleksji, zanieczyszczają wodę. Najgorzej jest właśnie ze zmywaniem naczyń i myciem - skandynawskie jeziora pełne są piany i resztek, w Appalachach spotkałam dziewczynę, która zaczęła prać mydłem skarpetki w strumieniu, w którym właśnie nabierałam wodę, mówiąc mi przy tym z entuzjazmem o tym jak to dobrze, że trafił się ten strumyk...
 
 
4. Zostaw to, co znajdziesz
 
Nie zrywaj kwiatów, nie zbieraj kamieni ani muszli (tak... to trudne). Nie zabieraj ze sobą pamiątek historycznych. Nie twórz nowych struktur - kopczyków znaczących szlak, ławek, miejsc na ognisko itd.
 
Kiedy zbierasz rośliny jadalne zbierz tylko tyle, ile nie uśmierci całej rośliny (np. nie wyrywaj czosnku niedźwiedziego razem z cebulką).
  
 

5. Minimalizuj wpływ ognisk
 
Rozpal ognisko tylko jeśli naprawdę go potrzebujesz. Użyj istniejącego miejsca na ognisko, nawet jeśli niezupełnie pasuje Ci jego lokalizacja względem ławki.
 
Nie używaj ognisk do gotowania. Kuchenka opalana drewnem zużywa znacznie mniej drewna, jest bardziej efektywna niż otwarte ognisko i nie wypala podłoża.
 
 
 
Rozpalaj małe ognisko - żeby się ogrzać i wysuszyć skarpetki nie trzeba mieć buchających na dwa metry w górę płomieni.
 
Na opał zbieraj tylko martwe drewno. Jeśli korzystasz z zapasu zgromadzonego drewna używaj go oszczędnie i przynieś przynajmniej tyle ile spaliłeś, zostaw rozpałkę - ktoś może potrzebować ognia bardziej niż Ty.
 
 

Nie pal śmieci - zwłaszcza tego, co się nie spali, np. opakowań po liofilizatach, folii aluminiowej, plastiku.
 

Pewnego wieczoru w Finlandii piekłam na ognisku kiełbaskę, kiedy podeszła do niego cała rodzina i po skończonym posiłku wszyscy wrzucili pod moją kiełbaskę opakowania po skonsumowanych właśnie liofilizatach. Aż mnie wtedy zamurowało. To jedno z moich najgorszych biwakowych wspomnień.
 
 

 
6. Respektuj życie dzikich stworzeń
 
Nie podchodź do dzikich zwierząt, nie karm ich pod żadnym pozorem. Głodne zwierzę budzi Twoją litość, czy to żebrzący lis, kaczka w parku czy mały niedźwiadek. Niestety, dokarmianie naraża je na śmierć, bo odzwyczaja od naturalnego sposobu zdobywania pokarmu, a ludzkie jedzenie jest dla zwierząt szkodliwe. To dlatego "oswojone" zwierzęta często są chore (a wtedy budzą jeszcze większe współczucie...). Dokarmiane zwierzę nauczy tego samego swoje młode, które już nie będą potrafiły zdobywać pokarmu w lesie. Z tego powodu  w Ameryce niedźwiedzie, które zakosztowały ludzkiego jedzenia są odstrzeliwane.
 
 
Zabezpiecz żywność i śmieci tak, aby zwierzęta nie mogły się do nich dostać: wieszaj na lince, zamykaj w pudełku. Plecak zostaw otwarty - myszy będą mogły wchodzić i wychodzić, więc nie zrobią w nim dziury.
 
Psy i inne zwierzęta domowe miej pod kontrolą, a najlepiej zostaw w domu.
 
 
7. Pamiętaj o innych

Na szlaku przepuść osobę podchodzącą.
 
Nie rozbijaj namiotu obok już stojącego - wszyscy szukamy ciszy i spokoju na łonie natury.
 
Zachowaj ciszę, powstrzymaj się od głośnych rozmów, słuchania głośno muzyki.
 
Bądź cicho wieczorem, a przychodząc późno na nocleg staraj się robić jak najmniej hałasu i używaj tylko czerwonego światła w czołówce, które nie powinno nikogo obudzić. Jeśli masz zamiar wstać wcześnie i wyjść ze schroniska przed innymi spakuj się wieczorem i rano jak najszybciej zbierz resztę rzeczy.
 
Zawsze zostawiaj miejsce dla tych, którzy przyjdą po Tobie.
 
 
 
Człowiek Gór uchodził zawsze za kogoś, kto potrafi się zachować, powie "dzień dobry", przepuści na szlaku, pozbiera z niego śmieci. Dawajmy przykład innym, a wtedy może z leśnych ostępów Leave No Trace przeniesie się w miejską dżunglę.

 




16 komentarzy:

  1. 1. Kulka śniegu / mech - czy taka metoda nie będzie w dłuższej perspektywie prowadziła do podrażnień / zapaleń?
    2. Odchodzenie od wody - jak najlepiej zorganizować umycie się w odległości 60m od wody? noszenie wody w bukłaku / kubku to chyba średni pomysł...
    + co z umyciem włosów (szczególnie długich) - czy masz na to jakieś "patenty"?
    3. Zalewanie jedzenia w jednorazowych opakowaniach eliminuje potrzebę zmywania i gwarantuje zabieranie resztek ze sobą + takie opakowania teoretycznie podlegają recyclingowi. Czy takie podejście nie jest bardziej przyjazne środowisku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Nie, śnieg przy kontakcie ze skórą rozpuszcza się, a wilgotny mech czy porosty są dużo miększe niż papier toaletowy. Uważać trzeba na szyszki :-)

      2. Jeśli nie używa się detergentów nie trzeba odchodzić - plusk do wody i hulaj dusza. Jeśli ktoś upiera się przy mydle powinien zachować się właściwie. 60 m to nie jest daleko...
      Jeżeli już jest taka konieczność umycia się mydłem to oczywiście bierzesz bukłak, butelkę garnek - zwykle ma się możliwość transportu 3-4 l, a to w zupełności wystarczy i nie jest to żaden specjalny kłopot. Do gotowania też się nosi wodę.
      Bardzo rzadko myję włosy w terenie (zdarzyło mi się dwa razy w życiu, w obu przypadkach w skandynawskich chatkach, gdzie zagrzałam wodę na piecu i spłukałam pianę garnkiem).
      Najlepiej jest odłożyć porządne szorowanie na wizytę w ludzkiej osadzie, bo przecież raz na tydzień czy dwa i tak trzeba wybrać się do wsi odnowić zapasy żywności. Przy tej okazji można się umyć pod prysznicem, wyprać ubranie itd. Naprawdę nie ma potrzeby robić tego częściej.

      3. Jeżeli ktoś chciałby poddawać recyklingowi takie torebki musiałby je wcześniej myć. Po tygodniu oczekiwania z fermentującymi w cieple resztkami takie zmywanie nie miałoby wiele sensu. Nie wierzę, że ktoś komu nie chce się poświęcić 15 sekund na przepłukanie garnka 100 ml wody będzie potem czyścił torebkę i szukał punktu segregacji śmieci. Na Appalachian Trail spotkałam mnóstwo osób posługujących się torebkami, ale wszyscy bez wyjątku wyrzucali je do ogólnych śmieci bez zastanawiania się nad tą kwestią. Nie mogłam zrozumieć dlaczego wolą nosić śmierdzące (i ciężkie) śmieci.

      Usuń
    2. Jedzenie które wrzucisz do garnka też bierze się z jakiegoś opakowania. Według mnie, czy to będzie torebka śniadaniowa w której wcześniej przygotujesz sobie porcję, czy strunówka z której zjesz - śmieć i tak będzie. A brak konieczności mycia kubka nie naraża nas na złamanie zasady nie mycia go w wodzie.

      Usuń
    3. Opakowania fabrycznego właściwie nie sposób uniknąć, ale tu mowa o dodatkowym, kupionym specjalnie po to żeby je wyrzucić. Przestałam przepakowywać porcje do strunówek właśnie z tego powodu, wyjątek robię dla liofilizatów (pisałam nawet do LYO z zapytaniem czy sprzedadzą mi hurtowo bez opakowań, ale nie chcieli), makaronu luzem i mleka/kakao, ale takie suche strunówki nie brudzą się i są wielokrotnego użytku, wystarczają mi na co najmniej kilka miesięcy, mam jeszcze takie z Nowej Zelandii i mają się dobrze.
      Nie ma też co demonizować tych resztek, bo z kubka wyjada się do czysta i zostaje tylko łatwy do wytarcia osad.

      Usuń
  2. Nie jest to takie proste.
    Podcieranie się mchem? Broń Boże!! Już widzę całe połacie lasów ogołoconych do czystej ziemi lub gołej skały. W ostateczności liście ale to też jest niszczenie środowiska. Tam gdzie przechodzi jedna dwie osoby na m-c można chociaż nie polecam. Zrobić swoje i przykryć inteligentnie ściółką.
    Podcierać śniegiem? Raz spróbowałem. Wg mnie jest niemożliwością wytrzeć do sucha. Dochodzi problem umycia pobrudzonych paluszków. W strumyku umyć czy w kociołku-:)? Aby umyć porządnie potrzebujemy dwóch rąk.
    Niedomyta pupa to problem chociażby z odparzeniem. Ta część ciała bezwzględnie musi być czyściutka i sucha.
    A może jakaś foto instrukcja? [Sorry wrodzona złośliwość i wypaczone poczucie humoru -:) ].
    Papier toaletowy, chusteczki smarkatki przykrywam ściółką lub wciskam pod/między trawę. Jest to jednak biodegradowana celuloza. Naturalna w leśnym środowisku.

    !5 sek. na umycie naczynia szczególnie tłustego - marzenie. Zimą przecieram pap. toaletowym. Niezbyt starannie.

    Wydaje mi się że nie jest możliwe rozpalić w kuchence opałowej mokrymi patykami. Widziałem próbujących - masakra.
    Kartusz ok ale zwiększa efekt cieplarniany.

    Ognisko, jeśli tak to najlepiej "cygańskie" palimy tylko końcówki szczap, taka gwiazda. Wypalamy do końca. Nie zalewamy, nie posypujemy piaskiem, nie pozostawiamy z trudem rozkładających się nadpalonych kawałków. Kończymy ognisko paląc drobniejszymi szczapami,patykami. wypali się wszystko. Niezużyte gałęzie, pod wiatę albo odnosimy.

    W piątek ew. pon. śmigam w góry, masz moje nieustające zaproszenie podobnie jak każdy inny lubiący łazić.
    Przypominam że wpraszam się na jeden wyjazd a konkretnie przelot bo boję się pierwszego razu.
    Mam nadzieję że stosownie oburzasz się jak jakieś fleje pają śmieci. Również opieprz. tych fińskich bałaganiarzy?
    Ciekawe jakie były reakcję na słusznie zwracaną uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom to jest bardzo proste. Piętrzące się trudności są wyimaginowane.

      Najbardziej polecam liście lub porosty (nie wszędzie są liście). Zerwanie jednego czy dwóch listków nie ogołoci lasu. Chusteczki rozkładają się dużo wolniej niż odchody, które rozpływają się po pierwszym porządnym deszczu. W kanadyjskich parkach narodowych nawet odradzają kopanie dołów, ale proszą żeby nie zostawiać papieru.

      Piszesz tak jakby prosta czynność fizjologiczna była armagedonem, na który trzeba przygotować cały arsenał odpowiednich środków. Śnieg to woda, wodę masz w butelce, możesz nią umyć ręce jeżeli masz taką potrzebę. Na pewno znajdziesz coś, czego możesz użyć zamiast ręcznika. W gruncie rzeczy mogłabym ten wpis zilustrować, ale nie wiem co na to moi czytelnicy ;-) Możemy następnym razem wypróbować wszystkie opisane metody, a Ty posłużysz jako model :-)

      Na temat otarć, odparzeń, pęcherzy itp. planuję osobny wpis.

      Naczynia można przetrzeć trawą czy liśćmi, po liofilizatach czasem zostaje trochę tłuszczu na ściankach podobnie jak po zupie z boczkiem. Ewentualne pozostałości tłustego filmu zejdą przy okazji podgrzewania następnej porcji wody w garnku.

      W kuchence da się palić tym samym co w ognisku, wilgotne patyki też się palą, pod warunkiem użycia dobrej rozpałki (kora brzozowa). Tak, takie cygańskie ognisko jest świetne. Może zrobimy przy następnej okazji.

      Oczywiście, zwracam uwagę bałaganiarzom, ludzie często nie mają świadomości, że można coś robić inaczej. Niektórych z kolei nic to nie obchodzi.

      Wyruszam właśnie do Gryfina na Włóczykija, więc tym razem się nie wybiorę, ale dzięki za zaproszenie.

      Usuń
  3. "wodę masz w butelce, możesz nią umyć ręce jeżeli masz taką potrzebę."

    To chyba nie jest kwestia potrzeby tylko dbałości o bezpieczeństwo, bakterie kałowe to zatrucie pokarmowe, biegunka, odwodnienie. Kto wie, może twoja niedyspozycja na AT to wcale nie była kwestia wody tylko raczej.. braku wody?

    Myjemy ręce po kupie - to nie jest wymysł niedobrych pań przedszkolanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale żeby nie było że się tylko czepiam to artykuł bardzo fajny, o niektórych zasadach nie wiedziałem (pogłębianie kałuż zamiast ich poszerzania), a podcieranie śniegiem bardzo popieram :)

      Usuń
    2. "artykuł bardzo fajny i pożyteczny". Zgadzam się w 100% poza sprawą podcierania.
      Pewnie jestem z miękkiej gliny. Spróbuj, mizerne -5 i zrób to dokładnie. Później co zrobisz? Wytrzesz mokre ręce ręcznikiem a później buzie, oczy.

      Papier toalet. szczególnie ten z tańszy i z recyklingu rozkłada się b. szybko. Cząsteczki są / powinny być słabo związane ze sobą aby nie zatykać rur kanaliz. Taka technologia.

      Ps; spojrzałem na stronę "Włóczykija". Super ciekawe prelekcje.

      Usuń
    3. Grypa była grypą, objawy najbardziej typowe z możliwych i mnóstwo podobnych przypadków.

      Mycie rąk to tylko kolejna cywilizacyjna mania, przesadna czystość stała się obecnie sporym problemem (na tej samej fali co nadużywanie antybiotyków). Tak naprawdę skutecznie wyszorowanie rąk jest baaardzo trudne, wręcz niemożliwe. Na pewno nie pomaga w tym spirytusowy żel, w który tak wierzą Amerykanie (nawet myślą, że on zabija wirusy!).

      W charakterze ręcznika polecam użyć majtek - i tak zaraz wyschną.

      Na mojej liście sprzętowej znajduje się kilka listków papieru toaletowego, ale staram się ograniczyć jego zużycie. Rzeczywiście, taki z recyklingu może się lepiej rozkładać.

      Włóczykij bardzo fajny, ale męczący, jak miło więc zrelaksować się wrócić do czegoś przyziemnego :-)

      Usuń
  4. No cóż, ja właśnie należę do tych którzy zabierają zużyty papier ze sobą.
    Żadna filozofia wrzucasz w zip-baga i po kłopocie. Opróżniam w pierwszej napotkanej cywilizacyjnej toalecie.

    Głównym powodem jest widok schronów w górach wokół których pełno jest takich właśnie papierzaków. Jakoś się nie rozkładają z pierwszym deszczem :/

    Ale ten sposób też nie jest idealny w końcu zip-bag rozkłada się dłużej niż papier... Niemniej to jedna z nielicznych plastikowych torebek jakie zużywam w roku, więc jestem w stanie to przeboleć.

    Fajny wpis Leśna ! :)
    pozdrawiam
    pokrzywa





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O - to bardzo budujący komentarz - dzięki! Faktycznie, np. w Tatrach to jedyne wyjście, kiedy nie można czekać do następnego schroniska. Niewątpliwie kłopotem jest co zrobić potem z zip-bagiem, ale coś za coś, zawsze trzeba wybrać mniejsze zło.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. No właśnie Tatry szczególnie! W sumie tak samo jak i każde miejsce z dużym natężeniem ruchu turystycznego.

      PS
      Ostatnnio w Pirenejach jakiś Niemiec, widząc nasze 14-dniowe torebki zagadnął czy z Kanady jestetśmy. Podobno za oceanem to bardzo często praktykowany zwyczaj... nie wiem czy to prawda, ale miło pomyśleć, że gdzieś jest to codziennością :)

      p.



      Usuń
    3. Tak, w obleganych miejscach jest naturalnie najgorzej. W Appalachach tabliczki z zasadami LNT wiszą dosłownie wszędzie, dużo się o tym mówi, ale skutek jest taki sobie. Kanada wydaje się mieć najlepsze podejście. To właśnie z informacji parków kanadyjskich dowiedziałam się, że są miejsca, w których kopanie dołów jest zabronione. W Tatrach nakaz posiadania torebek jest tylko w jaskiniach.

      Usuń
  5. "Mycie rąk to tylko kolejna cywilizacyjna mania, przesadna czystość stała się obecnie sporym problemem..."
    Aga napisałbym że Kocham Cię za ten wpis ale niestety z racji wieku i innych wad nie wypada -:).
    Jak znasz jakiś link o szkodliwości przesadnej czystości to podaj. Muszę moją M. "wyprostować" bo na punkcie czystości ma po prostu pierdolca. Sorry, ale łagodniej nie da się określić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a skąd te wszystkie alergie, zmutowane bakterie, brak odporności? Za moich czasów dzieci babrały się w błocie, a kiedy już przyszło do szorowania konieczna była pasta BHP :-)

      Usuń