Kuchenkę na drewno Nomadic Trekker Ultra posiadam od 8 lat. Była jedną z tych fajnych rzeczy, które odkryłam w pierwszych latach swojej aktywności outdoorowej, w których posiadanie miałam wielką ochotę wejść. Zawsze podobał mi się bushcraft, palenie ognisk i gotowanie na ogniu. Łatwość znalezienia opału gwarantowała niezależność.
Kuchenkę zobaczyłam u kogoś na blogu lub filmie, przekonało mnie to, że powstała na potrzeby wyprawy na Alaskę - kuchenek na drewno jest wiele (znane są też pod nazwą HOBO stove - kuchenka bezdomnych), ale ten szczególny typ jest wyjątkowo wydajny i wygodny w obsłudze.
Wiele kuchenek na drewno to tylko ścianki, ograniczające małe ognisko w środku - takie rozwiązanie mnie nie interesowało. Czymś zupełnie innym jest kuchenka na gaz drzewny (wood gas stove).
Wybrałam Nomadic Trekker Ultra, bo była dostępna w Europie. Kupiłam ją w niemieckim sklepie Trekking Lite Store, pamiętam że była dość droga, ale nie pamiętam ile dokładnie kosztowała. Obecnie kosztuje 149,90 euro. Obecnie nazywa się Nomadic Bushbuddy Trekker Ultra.
Nomadic Trekker Ultra jest produkowana na licencji kuchenki Bushbuddy, wykonana z cieńszej blachy niż oryginał. Dzięki cieńszej blasze waży tylko 144 g, ale za to wcześniej się przepali (co na razie nie nastąpiło).
Źródło: https://www.appropedia.org/w/images/6/68/Microgasifier_schematic.png |
Podczas użytkowania rzeczywiście można zobaczyć jak zapala się gaz - pomarańczowy płomień powstaje u wylotu otworów w wewnętrznym walcu kuchenki.
Bardzo podoba mi się to, że dzięki tej kuchence unika się zakupu paliwa. Coraz bardziej męczy moje sumienie kupowanie kartuszy z gazem, sprowadzanych z Korei. Najpierw wydobywa się gaz, potem transportuje do Korei tylko po to, żeby wcisnąć w kartusz, a następnie odsyła w dalekie kraje i do sklepu. Kartusze nie zawsze można oddać do recyklingu, a zresztą i tak nie wiadomo co się z nimi dzieje. Są też kosmicznie drogie i ciężkie (230-gramowy kartusz waży 148 g pusty, 378 g pełny). Nie wszędzie można je kupić, zawsze ma się jakąś resztkę paliwa, zawsze się człowiek boi, że paliwo się skończy. Palnik gazowy zawsze może się zepsuć (co już mi się zdarzyło z MSR-rem). W porównaniu z tym wszystkim kuchenka na gaz drzewny wydaje się mieć same zalety:
1. Paliwo jest dostępne w terenie, prawie wszędzie, za darmo. Po przyjeździe do danego kraju nie trzeba szukać sklepu, w którym można kupić gaz
2. Najbardziej ekologiczna kuchenka, nie używa paliw kopalnych ani nie wykorzystuje transportu paliwa
3. Kuchenka zużywa bardzo mało paliwa. Do przygotowania drewna nie potrzeba narzędzi, gdyż są to małe patyczki łamane w palcach
4. Paliwo jest dostępne w dowolnych ilościach, nie trzeba się bać, że się niespodziewanie skończy
5. Najlżejszy zestaw do gotowania, ponieważ w plecaku nosimy tylko samą kuchenkę i zapalniczkę - nie musimy nosić paliwa ani nawet pojemnika na nie
Nomadic Trekker Ultra i podobne do niego kuchenki w przeciwieństwie do zwykłych kuchenek na drewno (nie na gaz drzewny) też mają wiele zalet:
1. Łatwo się je rozpala, łatwo "łapią cug"
2. Są o wiele bardziej wydajne
3. Patyczków dokłada sie przez otwór w trakcie gotowania, bez zdejmowania garnka z kuchenki
4. Paląc najdrobniejszymi patyczkami da się utrzymywać bardzo mały ogień i naprawdę coś gotować
5. Kuchenkę można stawiać na ławce czy stole, między paleniskiem a spodem kuchenki jest na tyle duży dystans, że nie ma ryzyka zapalenia się powierzchni, na której stoi
Kuchenki na drewno mają też jednak wady:
1. Palenie ognia w deszczu nie jest przyjemne ani łatwe. Lepiej więc używa się kuchenki w suchym klimacie lub tam, gdzie są jakieś wiaty
2. W wilgotnym klimacie trudniej o suche patyki na opał. W terenie bezdrzewnym też bywa trudno. Używałam kuchenki w tundrze, ale rzeczywiście trudno było o suche patyczki. Nie miałam natomiast problemów na pustyni - zawsze jakieś szczątki roślinności mogłam znaleźć
3. Na wietrze ciepło jest wywiewane, więc wtedy gotowanie trwa dłużej. Trzeba szukać osłony od wiatru, ale nie da się gotować w namiocie (przypuszczam że da się pod tarpem)
To wszystko sprawia, że nie używam jej zawsze, tylko na niektórych wędrówkach. I na tych wędrówkach ją uwielbiam. Oprócz zalet praktycznych daje też namiastkę obozowego ogniska. Ogólnie rzecz biorąc polecam używanie kuchenek na gaz drzewny, a Nomadic Trekker Ultra w szczególności, jako bardzo lekkiej. Choć bardzo ją lubię i używam ostatnio częściej, wciąż myślę, że nie zabrałabym jej na bardzo długie dystanse. Na tego typu wyprawach pozostaję przy kuchence gazowej, ze względu na łatwość użytkowania i najmniejsze zużycie czasu przy gotowaniu. Może jednak zmienię zdanie w przyszłości i przetestuję Nomadic Trkker Ultra na długim dystansie - nie wykluczam tego.