Waynesboro milo wspominam, darmowy miejski prysznic i pole namiotowe, gdzie wszyscy sie spotkalismy. Wiecej zdjec robie kwiatkom niz ludziom, wiec postanowilam ze to nadrobie i uwiecznie swoich znajomych. Chlopaki na zdjeciach dosyc zasuwaja, wiec ida prawie w moim tempie :-) Aktualnie zostali z tylu, ale wierze ze mnie dogonia! Influx zaczal dwa dni przede mna, wiekszosc na poczatku lub w polowie marca i tylko Forrest 2 kwietnia, ale mial kilka dni zero, a ostatnio pojechal na Trail Days, szlakowy festiwal.
Inna okazja do spotkania z ludzmi byla Trail Magic na jednym z parkingow. Parkingi to cos co sie nie kojarzy z parkami narodowymi, ale w USA jest inaczej. Par Narodowy Shenandoah nie byl zachwycajacy, bardzo zatloczony i szlak kluczyl caly czas wzdluz widokowej asfaltowki Skyline Drive. Bylo troche widokow dopoki trwaly upaly, pozniej panoramy skryly sie za chmurami.
900 mil nie udalo sie najlepiej, ale musialam sie spieszyc, bo szla burza. Lunelo jak tylko zrobilam zdjecie...
Teren byl latwy i mozna bylo przemierzyc wiele dni w ciagu jednego dnia. wykorzystalam ta okazje i pobilam swoj rekord - 28,6 mil to okolo 46 km! Wstalam wczesnie i w nagrode zobaczylam trzy niedzwiedzie - niedzwiedzice z dwoma malymi. Ale to nie koniec, tego samego dnia wieczorem spotkalam kolejne takie trio!
Bylo troche skal, piargi, calkiem niezle wiaty.
Tego najdluzszego dnia zobaczylam taki oto drogowskaz! Jesli zajrzycie do relacji z Glownego Szlaku Swietokrzyskiego przeczytacie o tym jak mijajac Kielce wyobrazalam sobie swoja radosc kiedy przemierzajac Appalachian Trail mine Nowy Jork. Co prawda to dopiero Waszyngton, ale powiem wam, ze satysfakcja nie zalezy od skali przedsiewziecia :-)
Opusciwszy park narodowy zeszlam w doline, ktora bardzo przypominala ta, ktora widuje na codzien. Zupelnie jak Chelm, Ogrodzona! Cywilizacja oznaczala tez drobne Trail Magic, ale las pozostal dziki - kolejne dwa misie, ale bez zdjecia, bo uciekly. Jedna z wiat miala zimny prysznic z beczki - super!
Tutejsze dzikie poziomki (te, z ktorych powstaly truskawki po skrzyzowaniu z europejskimi poziomkami) wygladaja apetycznie, ale sa kompletnie bez smaku :-(
Ten mur to pozostalosc jakiejs granicy z okrsu wojny secesyjnej. Zblizam sie powoli do granicy Poludnia i Polnocy, wiec ciekawostek historycznych powinno byc wiecej. Tymczasem Roller Coaster - 13,5 mili ciaglych podejsc i zejsc, a w srodku tego odcinka wyczekiwane 1000 mil! Jeszcze tylko 1190 :-)
Wczoraj wreszcie pozegnalam Virginie, cztery stany zaliczone, teraz Zachodnia Virginia, ale juz jutro Maryland.
Dzisiaj od rana lalo, woda na szlaku w takich ilosciach, ze szkoda gadac. Dolazlam jednak do celu tak jak zaplanowalam - przekroczylam rzeke Shenandoah i zameldowalam sie w siedzibie Appalachian Trail Conservancy w miescie Harpers Ferry.
To tutaj zbieraja dane o wedrowcach, robia nam zdjecia i umieszczaja w segregatorach, gdzie zostaja na wieki wiekow :-)
Harpers Ferry to symboliczna polowa drogi! Dzis 58 dzien wedrowki, prawdziwa polowe powinnam osiagnac za trzy dni, co oznacza ze uda mi sie tego dokonac zanim mina dwa miesiace od rozpoczecia wedrowki :-). Podobno jestem czwarta najszybsza osoba i najszybsza kobieta jak na razie w tym roku :-) No ale ci naprawde szybcy startuja w polowie i pod koniec kwietnia, wiec pewnie nie uda mi sie tego miejsca utrzymac... :-)
Pozdrowienia dla wszystkich!