Miło mi poinformować Was drodzy czytelnicy, że moje przejście Appalachian Trail zostało nominowane do Kolosów za rok 2017.
Na prezentację zapraszam w piątek 9go marca 2018 o 20:40 w hali Gdynia Arena. Trzymajcie kciuki i do zobaczenia :-)
http://kolosy.pl/duza-sala-gdynia-arena-kolosy-za-rok-2017-program
Edit pofestiwalowy: no cóż... Nagroda może innym razem :-) Tymczasem wywiad i porcja śmiechu w TVP Gdańsk (od 3:37)
http://gdansk.tvp.pl/36328893/kolosy-gdynia-2018-cz1
Edit pofestiwalowy: no cóż... Nagroda może innym razem :-) Tymczasem wywiad i porcja śmiechu w TVP Gdańsk (od 3:37)
http://gdansk.tvp.pl/36328893/kolosy-gdynia-2018-cz1
Oto co możecie przeczytać w programie:
Agnieszka Dziadek "Pieszo przez Appalachy"
Wiodący przez 14 amerykańskich stanów szlak Appalachian Trial liczy 3523 km i prowadzi z Georgii do Maine wzdłuż głównego grzbietu Appalachów. Jego samotne przejście zajęło Agnieszce Dziadek cztery miesiące. Zaczęła wiosną, dzięki czemu w Wirginii mogła podziwiać wspaniale rozkwitające rododendrony i azalie. Wcześniej, w Tennessee, marsz utrudniła jej powódź. Zmierzając na północ spotkała mnóstwo dziko żyjących zwierząt (m.in. kilkanaście czarnych niedźwiedzi) i wcale nie tak wielu wędrujących jak ona piechurów. W monotonnej Pensylwanii ustanowiła swój dzienny rekord przejścia – 49 km. W New Hampshire i Maine przedzierała się w deszczu przez góry, pokonując m.in. najtrudniejszą milę szlaku – Mahoosuc Notch, gdzie musiała się czołgać, pełzać i zsuwać ze skał. Na deser pozostały jej gęsto usiana jeziorami 100 Mile Wilderness i zdobycie wieńczącego trasę Mount Katahdin.
Jeśli jeszcze nie oglądaliście zachęcam do obejrzenia filmowego streszczenia wyprawy :-)
Wiodący przez 14 amerykańskich stanów szlak Appalachian Trial liczy 3523 km i prowadzi z Georgii do Maine wzdłuż głównego grzbietu Appalachów. Jego samotne przejście zajęło Agnieszce Dziadek cztery miesiące. Zaczęła wiosną, dzięki czemu w Wirginii mogła podziwiać wspaniale rozkwitające rododendrony i azalie. Wcześniej, w Tennessee, marsz utrudniła jej powódź. Zmierzając na północ spotkała mnóstwo dziko żyjących zwierząt (m.in. kilkanaście czarnych niedźwiedzi) i wcale nie tak wielu wędrujących jak ona piechurów. W monotonnej Pensylwanii ustanowiła swój dzienny rekord przejścia – 49 km. W New Hampshire i Maine przedzierała się w deszczu przez góry, pokonując m.in. najtrudniejszą milę szlaku – Mahoosuc Notch, gdzie musiała się czołgać, pełzać i zsuwać ze skał. Na deser pozostały jej gęsto usiana jeziorami 100 Mile Wilderness i zdobycie wieńczącego trasę Mount Katahdin.
Jeśli jeszcze nie oglądaliście zachęcam do obejrzenia filmowego streszczenia wyprawy :-)
Tradycyjnie już mocno trzymam kciuki:-)
OdpowiedzUsuńMasz siłę - trzymaj! Dzięki :-)
UsuńPowodzenia 😊
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńDziadek, Kielar, Supergan i Amazonia w jednym dniu! I jak zwykle tylko dla bezrobotnych, przykre.
OdpowiedzUsuńNo niestety, podróże są w piątek. A program świetny, aż trudno znaleźć wolną chwilę na obiad. Na szczęście już niektóre prezentacje widziałam :-)
UsuńLiofa i palnik weź na salę, gdzie jak gdzie ale tam nikogo to chyba nie zdziwi :)
OdpowiedzUsuńPozostanę przy jajkach na twardo :-)
Usuńtypowa Polka w podróży...
UsuńHodowla zobowiązuje...
UsuńZ pewnością wyczyn godny nagrody :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńMoże jednak nie oschłe "drodzy czytelnicy" a "kochani czytelnicy i przyjaciele"?
OdpowiedzUsuńBo my Cię bardzo cenimy!!.
Powodzenia!
Wybacz oschłość, oczywiście że Was kocham :-) Dzięki!
Usuń