Wędrując szlakami długodystansowymi wiele razy słyszałam od spotkanych wędrowców wyznających ideę fast & light, że dla nich niemożliwe jest biwakowanie w dobrych miejscach - szukanie odpowiedniego miejsca jest dla "mięczaków", a prawdziwi twardziele rozbijają się tam gdzie ich noc zastanie - a jakoś tak się dzieje, że zastaje ich zawsze w najgorszych, najmniej płaskich, najbardziej zawilgoconych i najbardziej wietrznych miejscach.
Zastanowiło mnie to. Ja również często chodzę do zmierzchu, a jakoś rzadko mam ten kłopot... Może jest to więc sprawa umiejętności dostrzeżenia w otaczającym krajobrazie dobrego miejsca na nocleg?
Co to jest dobry biwak?
Zdjęcie powyżej przedstawia mój najlepszy z najlepszych biwaków. Rzadko spędzam więcej niż jedną noc w jednym miejscu, wtedy tak jednak było. Po tym jak zdobyłam szczyt Mount Katahdin i zakończyłam przejście Appalachian Trail, poszukiwałam właśnie idealnego biwaku, miejsca o dobrych walorach krajobrazowych, nad jeziorem w którym mogłabym się kąpać i z którego czerpałabym wodę, miejsca zacisznego, schowanego przed ludzkim wzrokiem, osłaniającego od niepogody, ciepłego i suchego. To był idealny biwak.
Rzadko trafiają się aż tak dobre miejscówki, większość jest jednak zupełnie zadowalająca. Przez dobry biwak rozumiem miejsce, w którym łatwo rozbić namiot, które jest płaskie i osłonięte przed wiatrem, w którym nie nawiedzi mnie żaden człowiek ani dzikie zwierzę, w którym nie utonę w kondensacji, a najlepiej w ogóle jej uniknę.
Niestety walor krajobrazowy rzadko chodzi w parze z resztą. Zanim zaczniemy poszukiwania musimy się zastanowić na czym nam najbardziej zależy, bo prawa natury są niestety takie, że miejsca najpiękniejsze rzadko są miejscami, w których dobrze się śpi.
Poniższe zdjęcie przedstawia jeden z moich najładniejszych biwaków, bardzo kiepski jeśli chodzi o ochronę przed warunkami atmosferycznymi.
Biwakować czy nie?
Zacznijmy od tego, że najwygodniej jest... nie biwakować. Najprzyjemniejszymi miejscami do noclegu na łonie natury są stałe konstrukcje stworzone dla wygody turystów - wiaty. Pod wiatą schowamy się przed deszczem, dzięki znakomitej wentylacji unikniemy kondensacji, będziemy mieć masę przestrzeni i nie stracimy czasu i energii na rozbijanie namiotu.
Jeżeli jednak chcemy być bliżej natury lub żadnej wiaty nie ma w pobliżu, jesteśmy skazani na spędzenie nocy pod namiotem.
Czy i jak planować biwak
Znam osoby, które planując trekking spędzą wiele godzić ślęcząc nad mapami, planując dzienne dystanse i potencjalne miejsca biwakowe. O ile ma to sens na kilkudniowej wycieczce, na której chcemy jak najlepiej spędzić czas, na dłuższą metę nie sprawdzi się, bo rzeczywistość szybko zacznie odbiegać od tego, co sobie planowaliśmy. Stracimy też niepotrzebnie czas.
Dobrze jest jednak rzucić okiem na mapę i przyjrzeć się choćby pobieżnie odcinkowi, jaki mamy przejść w ciągu następnego dnia. Zobaczymy czy będziemy poruszać się w łatwym terenie z mnóstwem dogodnych biwaków czy też może czeka nas marsz skalistą granią, sprawdzimy jak wygląda sytuacja z wodą. Na tym etapie możemy określić gdzie mniej więcej planujemy dojść.
Dogodne miejsce biwakowe pomoże nam znaleźć mapa i umiejętność jej czytania. Zauważymy, że w miejscach gdzie poziomice rozmieszczone są rzadziej teren jest bardziej płaski, że zaznaczono kaniony i urwiska, a nawet skupiska głazów. Znajdziemy też wodę.
Jeśli nic nie zwiastuje tragedii, za szukanie miejsca pod namiot zabierzmy się pół godziny przed planowanym zakończeniem wędrówki. W tym czasie zorientujemy się już, gdzie wylądujemy na noc, a zapas czasu pozwoli na elastyczność w wyborze miejsca. Przyjrzyjmy się czy poruszamy się w terenie, gdzie mnóstwo dogodnych zakątków, czy też wędrujemy stromym stokiem, kamienistym kanionem czy przez bagno. W takim razie przyspieszmy tempo i szykujmy się na wędrówkę z czołówką.
Maszerując rozglądajmy się wokół - zwróćmy uwagę na układ terenu, rodzaj lasu i podłoża. Nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji noclegowej z reguły jest wyjście. Szukajmy kawałka miejsca w kosodrzewinie, na stromym stoku małego wypłaszczenia przy drzewie od strony szczytu, nad rzeką wyższego brzegu, na bagnach jakiegoś wzniesienia, na grani dużego głazu, za którym schowamy namiot.
A teraz przyjrzyjmy się poszczególnym aspektom poszukiwań bardziej szczegółowo.
Ochrona przed wiatrem
Doskonałe pod względem widokowym biwaki w otwartym terenie, np. na górskim grzbiecie powyżej górnej granicy lasu mogą się okazać gwarancją nieprzespanej nocy. To tam wiatr hula najbardziej, uniemożliwiając nam sen łopotaniem tropiku, jeżeli w ogóle namiot będzie stał.
Eksponowane miejsca narażą nas też na niebezpieczeństwo w czasie burzy.
Z konieczności biwakując w tego rodzaju terenie szukajmy zacisznych miejsc - za kępą kosodrzewiny, za większą skałą, po zawietrznej stronie wzniesienia.
Poniżej dwa przykłady namiotów rozłożonych w odległości zaledwie kilometra od siebie. Jeden na koszmarnym wydmuchowisku, drugi osłonięty od wichru.
Ochrona przed zalaniem
Rozstawiając namiot musimy zwrócić uwagę na ukształtowanie podłoża, tak aby w czasie deszczu nie okazało się, że biwakujemy w kałuży, a do przedsionka wpływa strumień wody opadowej. To prosta sprawa, ale nie zawsze oczywista na pierwszy rzut oka. W często używanych miejscach biwakowych, gdzie jest goła ziemia, a nie ściółka, widać ślady przepływającej wody w postaci wału naniesionej przez wodę ściółki. Tak samo jest na ścieżce, która jest podejrzanie gładka i nie ma na niej liści - coś je stamtąd zabrało i na pewno była to woda.
Oprócz takich nieoczywistych miejsc są bardziej oczywiste jak obrzeża strumieni, które po deszczu wzbierają, tudzież plaża w strefie przyboju, z której nieświadomi zjawiska przypływu będziemy musieli się w trybie pilnym ewakuować.
Do najgorszych miejsc biwakowych należą koryta okresowych strumieni na pustyni. Doliny wyraźnie widoczne w terenie, pozbawione roślinności, o gładkim lub piaszczystym dnie bardzo prędko wypełniają się wodą po nawałnicy. Odległej burzy nie usłyszymy, ale woda potrafi płynąć bardzo szybko, a taki biwak może skończyć się tragicznie. Takie powodzie noszą nazwę "flash floods". Niestety na pustyni często trudno znaleźć lepsze miejsce, jednak starajmy się ich unikać.
Ochrona przed kondensacją i chłodem
Zimno i kondensacja to prawdziwy postrach biwakowiczów. Kondensacja sprawia nam najwięcej kłopotu, a chłód idzie z nią w parze.
Kondensacja to zjawisko skraplania się pary wodnej na powierzchni w wyniku jej ochładzania; pojawia się po cieplejszej stronie przegrody - w naszym przypadku na wewnętrznej stronie tropiku namiotu. Na wielkość tego zjawiska mają wpływ: wilgotność powietrza, różnica temperatury wewnątrz i na zewnątrz namiotu oraz ruch powietrza (wentylacja).
Kondensacja występuje, kiedy temperatura powietrza spadnie poniżej punktu rosy. Temperatura punktu rosy to temperatura w której powietrze jest maksymalnie nasycone parą wodną. Jeżeli temeratura powietrza spadnie nastąpi skroplenie pary wodnej.
Ciepłe powietrze we wnętrzu namiotu schładza się gwałtownie na tropiku, osadzając krople wody.
Uniknąć kondensacji lub znacznie ją zmniejszyć możemy na wiele sposobów. Najważniejszym jest wybór odpowiedniego miejsca biwakowego.
Trzymajmy się z daleka od wszelkich zbiorników wodnych, jezior i rzek oraz plaż. Dotyczy to w szczególności górskich jezior, położonych jednocześnie na dużej wysokości i w głębokich dolinach. Wygodnie jest rozbić się nad rzeką, jednak to właśnie tam będzie najzimniej i najwilgotniej.
W zagłębienia terenu spływa ciężkie zimne powietrze. Stagnujące zimne powietrze to większe szanse na skroplenie się wilgoci. Znajdujące się w obniżeniach terenu zimne zbiorniki wodne dodatkowo ochładzają powietrze, a ciepłe parują, tworząc mgły.
Drobna różnica w położeniu namiotu jest tu najistotniejsza. Nie musimy wcale rezygnować z biwaku nad jeziorem, ale nie biwakujmy tuż nad jego brzegiem, zamiast tego wybierając wysoki brzeg, najlepiej zadrzewiony. Tuż nad jeziorem będzie nawet o kilka stopni chłodniej niż głębiej w lesie na wysokim brzegu, rano zaś plażę będzie często zasnuwać gęsta, zimna mgła.
Wilgotne podłoże powinno nas od razu zniechęcać do biwakowania - wilgoć nie pochodzi tylko z powietrza ani też naszego oddechu - znajduje się także w glebie. Nie śpijmy na bagnach ani torfowiskach, przy wypływach rzek itp. Są to miejsca, w których jest najzimniej. Wystarczy wspiąć się kilka metrów wyżej żeby sytuacja zmieniła się na lepsze.
Zapobieganiu występowania kondensacji sprzyja dobra wentylacja.
Wielu początkujących turystów jest przekonanych, że namiot oprócz ochrony przed deszczem i wiatrem ma zapewnić ciepło. Tymczasem powinno być odwrotnie - żeby uniknąć kondensacji należy starać się o jak najlepszą wentylację, a więc doprowadzenie do takiego stanu, że temperatura wewnątrz namiotu jest taka sama jak na zewnątrz. Osiągnięcie takiej równowagi nie jest możliwe nawet pod tarpem, jednak im bliżej ideału tym lepiej.
Producenci zarzucają nas nowymi patentami na idealną wentylację, jednak dobra wentylacja zależy przede wszystkim od miejsca biwaku, a dopiero potem od sposobu umożliwienia przepływu powietrza. Większość reklamowanych patentów nie działa. Stosunkowo najlepszym miejscem umieszczenia wywietrzników jest szczyt namiotu, którym ulatuje ciepłe powietrze. Wentylacja na przestrzał, która jest w namiotach tunelowych nie działa poprawnie - ciepłe powietrze i tak zbiera się w górnej części namiotu, a wentylacja sprawia, że wewnątrz czujemy podmuchy wiatru. Podobnie jest w przypadku namiotów, których tropiki kończą się wysoko nad ziemią, jednak jeśli nie jest to konieczne, nie obniżajmy tropiku do samej ziemi - coś to jednak da.
Jedyny sposób na dobrą wentylację to nie zamykanie drzwi. Nie bójmy się nieproszonych gości - wystąpienie kondensacji jest o wiele bardziej prawdopodobne, a zaciągnięty tropik ma tylko funkcję psychologiczną. Jeśli tylko nie pada deszcz, otwarte drzwi zapewnią nam suchość nawet w wilgotnych warunkach.
Najlepszym sposobem zmniejszenia szansy na wystąpienie kondensacji jest rozbijanie namiotu w lesie. Wolna przestrzeń, taka jak łąka, jest naszym największym wrogiem - powietrze schładza się tu najszybciej, a zawarta w powietrzu wilgoć osadza się tu bez przeszkód w wielkich ilościach.
Nawet jeśli taka leśna polanka wydaje się doskonałym miejscem, jest płasko i dużo wolnej przestrzeni, czym prędzej wycofajmy się do lasu.
Las ma cudowne właściwości łagodzące mikroklimat, pełni rolę buforową, stanowi warstwę izolacyjną. Ciepło odbija się od gęstych koron drzew, więżą je krzaki. Nawet niewielka grupa drzew da nam osłonę i będzie odbijać ciepło, które wygenerujemy my i nagrzana w ciągu dnia ziemia.
Naturalnie las lasowi nierówny - najbardziej suche są lasy iglaste, dalej świetliste lasy liściaste. Należy unikać biwakowania w podmokłych olsach. Las deszczowy także nie jest suchy, ale zawsze będzie lepszy niż mokre pastwisko.
Las idealny - Gila National Forest, USA
Wilgotny las deszczowy - Herekino Forest, Nowa Zelandia
Ważne jest też aby niepotrzebnie nie powiększać ilości wilgoci, którą będziemy mieć w namiocie, wnosząc do niego mokre ubrania i buty, a także nie zwiększać temperatury gotując w namiocie przy całkowicie zamkniętym tropiku. Niestety w wielu przypadkach uniknięcie tego będzie niemożliwe. Mokre rzeczy możemy umieścić w foliowych workach, a gotując w czasie deszczu w namiocie starać się zachować choćby minimalną wentylację.
Lepiej w ogóle zapomnieć o czymś takim jak wieszanie mokrych rzeczy na lince u szczytu namiotu.
Jeśli kondensacja się zdarzy
Często nie sposób uniknąć kondensacji śpiąc w namiocie, szczególnie w wilgotnym klimacie, a zwłaszcza kiedy pada deszcz i musimy zamknąć drzwi.
Namiot najlepiej rozbić tak aby rano oświetlało go słońce i pomogło w suszeniu. Kondensacja może przyprawić nas o stratę całej masy czasu, kiedy będziemy zmuszeni przerwać wędrówkę w celu suszenia sprzętu, albo co gorsza strawimy na tym cały poranek.
Osobiście nigdy nie opóźniam wyjścia ze względu na suszenie - byłoby to bez sensu, kiedy wyruszam niedługo po wschodzie słońca i do suszenia nie ma warunków. Wyjątek robię jednak dla śpiwora, który często wywieszam w czasie zwijania obozu - trwa to około pół godziny. Jeżeli potrzebuję wysuszyć namiot, robię to w ciągu dnia, kiedy są ku temu warunki.
Tropikiem namiotu można wstrząsnąć, w ekstremalnych przypadkach także wytrzeć go np. ręcznikiem. Namioty z tropikami z sinylonu będą wchłaniały wilgoć, której nie pozbędziemy się inaczej niż w trakcie suszenia, DCF (cuben) nie podlega temu zjawisku, więc nie przybiera na wadze będąc mokrym.
Wbrew temu, co się na ten temat mówi, na wielkość kondensacji nie ma wpływu to czy namiot jest jedno- czy dwupowłokowy. W dwupowłokowym namiocie jesteśmy po prostu oddzieleni od mokrej powierzchni tropiku materiałem sypialni.
Powierzchnia
Szukając miejsca pod namiot zazwyczaj zwracamy uwagę na to czy jest ono zupełnie płaskie. Zdarza się ze nie mamy zbyt wielkiego wyboru. Wyjściem awaryjnym pozostaje czasem sam szlak. Wystrzegajmy się jednak rozbijania namiotu na drogach gruntowych, a szlaku także unikajmy - używamy go nie tylko my, ale także dzikie zwierzęta.
Oczywiście powinno być płasko. Płaskie miejsca znajdziemy na grzbiecie, ale też wśród drzew, od strony szczytu tworzą się małe wypłaszczenia przy pniach drzew.
Biwakując w lesie trzeba zwrócić uwagę na to czy nad naszym namiotem nie wiszą suche gałęzie, które mogłyby na nas spaść. Tak jak ten wielki konar poniżej, który przeoczyłam rozbijając się po ciemku.
Podłożu przypatrzmy się pod kątem obecności szyszek, ostrych gałęzi i żwiru. Gałęzie i szyszki odrzućmy, ale nie wyrywajmy rosnących roślin. Idealnie będzie jeśli rano swoje miejsce biwakowe na nowo obrzucimy ściółką.
Najwygodniej będzie spać na leśnej ściółce, zeschniętych liściach, równej krótkiej trawie i mchu. Zgodnie z zasadami Leave No Trace powinniśmy wybierać jak najtrwalszą powierzchnię, na której nasz biwak nie pozostawi śladów i nie zniszczy roślinności.
Jeżeli chodzi o chaszcze i kolczaste rośliny - z nimi jest większy kłopot, ale najczęściej nie zajmują one ogromnych przestrzeni. Najgęściej zarośnięte są wilgotne doliny, podmokłe i wilgotne lasy. W Polsce największy problem to jeżyny, które mogą przebić podłogę namiotu. W innych strefach klimatycznych trzeba uważać na rozmaite kolczaste rośliny, w tym kaktusy.
Dzikie zwierzęta
Dzikie zwierzęta napędziły stracha niejednemu wędrowcowi. Wyimaginowane czy nie, dobrze jest zadbać o to żeby się z nimi nie spotkać. Czy będzie to niedźwiedź grizzly, czy polna mysz.
Miejsca uczęszczane przez zwierzęta są dość łatwo rozpoznawalne w terenie - wąskie ścieżynki zwierzęce, ślady łap odbite w błocie czy śniegu, zwierzęce odchody. Po prostu trzymajmy się od nich z daleka. To ważne i dla naszego spokoju, i dla zwierząt.
W wielu przypadkach będzie potrzebne zabezpieczenie jedzenia, śmieci i wszystkiego, co ma zapach, a co mogłoby zachęcić nieproszonego gościa do odwiedzin naszego obozowiska. Chodzi tu nie tylko o niedźwiedzie, ale też o gryzonie. Najprostszą metodą będzie zawieszenie worka z zapasami na sznurku gdzieś na wysokiej gałęzi z dala od pnia.
Uwaga też na mrowiska i owadzie autostrady, które skutecznie utrudnią nam operowanie w przedsionku. No i komary! W tym przypadku rozbijmy się z dala od bagien i wód powierzchniowych.
Dostęp do wody
Wygodnie jest obozować blisko źródła wody, ale jak już pisałam nie za blisko. W pewnej odległości dobrze jest jednak mieć je w pobliżu. Rozbijmy się powyżej koryta rzeki czy jeziora, ale tak żeby móc łatwo zejść i nabrać wody.
Wiele osób doceni miły szmer strumienia, który zagłuszy nocne odgłosy, z kolei hałas wodospadu nie da nam spać wcale.
Pamiętajmy o tym żeby chronić akwen od zanieczyszczenia, nie niszczyć nadwodnej roślinności i nie zakłócać spokoju zwierzyny przychodzącej do wodopoju.
Biwak wśród ludzi
Wędrówki nie zawsze odbywają się w dziczy. Prędzej czy później znajdziemy się blisko cywilizacji i tam też będziemy poszukiwać noclegu.
Generalnie jestem zdania, że zawsze należy trzymać się z dala od ludzi. Pozostając w ukryciu będziemy bezpieczniejsi, nie narazimy się na mandat od leśniczego ani spotkanie z jakimś dziwnym osobnikiem. Wielu osobom, zwłaszcza kobietom, wydaje się że biwak w pobliżu wsi będzie bezpieczniejszy, ale jest dokładnie odwrotnie.
Unikajmy też noclegów w chaszczach czy ruderach w okolicach miast, nigdy nie wiadomo czy nie odbywają się tam jakieś ciemne interesy, a spotkanie z pijanym osobnikiem też może okazać się stresujące.
Oszczędźmy sobie tego i znajdźmy dobre miejsce w lesie. Jeżeli nie mamy takiej możliwości wejdźmy do wsi i zapytajmy o możliwość noclegu przy gospodarstwie. Za czyimś płotem będziemy bezpieczni, a może nawet dostaniemy jakąś miłą propozycję. Oczywiście nikt nie ma obowiązku nas gościć i jeżeli usłyszymy odmowę, nie rezygnujmy, tylko spróbujmy w następnym domu. Doświadczenie mówi, że nic się nie wskóra na plebaniach, ale i od tej reguły bywają szczęśliwe wyjątki. Szukajcie a znajdziecie :-)
Jak rozbić namiot
Temat wyboru odpowiedniego namiotu stosownie do naszych potrzeb i celu podróży warunków panujących w rejonie, w jaki się wybieramy jest bardzo rozległy i poruszę go kiedyś osobno. Nie zawsze uda się znaleźć doskonałe miejsce, ale niezależnie od tego jakim namiotem dysponujemy możemy zawsze sprawę poprawić (lub pogorszyć).
Jeżeli w naszym namiocie brakuje odciągów możemy je dorobić. Możemy też się ich pozbyć, jeżeli jesteśmy przekonani że się nie przydadzą. Jeżeli jednak już je mamy warto skorzystać - nawet jeśli namiot nie odfruwa, to po przymocowaniu dodatkowymi odciągami będzie mniej łopotał na wietrze i pozwoli nam na spokojny sen, a nie wsłuchiwanie się w odgłosy wichury.
Wszystkie namioty, ale zwłaszcza tunelowe oraz częściowo samonośne należy ustawiać tak aby wiatr uderzał w węższą część namiotu, a nie najszerszą i na dodatek trzymającą się tylko na szpilce, jak to zrobił właściciel tego namiotu.
Wszystkie rodzaje namiotów wymagają przyszpilenia odciągów do ziemi, konstrukcje samonośne oczywiście staną bez tego, ale w warunkach wietrznych i tak będzie trzeba je uziemić.
Do przyszpilania używamy śledzi bądź szpilek, najczęściej tych, które były w zestawie z namiotem, jednak możemy je zawsze wymienić na mocniejsze lub lżejsze. Zasadniczo szpilki trzymają najgorzej, zwłaszcza ultralekkie tytanowe szpileczki. Lepsze są klasyczne aluminiowe śledzie typu V lub Y. Śledzie zimowe, torby do kotwiczenia i śruby lodowe to temat na osobny artykuł, dotyczący biwakowania zimą.
Dołączone do naszego namiotu śledzie nie zawsze bywają odpowiednie do terenu w jaki się wybieramy. Jeżeli napotykamy trudności z odpowiednio mocnym przymocowaniem odciągów do ziemi, możemy przywalić śledzie kamieniami.
Jeżeli obawiamy się o trwałość podłogi naszego namiotu możemy wyposażyć go w dodatkową podłogę.
Wiele firm sprzedających namioty sprzedaje do nich dodatkowe podłogi (tzw. footprint), ale nie warto dźwigać dwóch podłóg. Wystarczy kawałek innego lekkiego materiału, który podłożymy tylko pod tą część namiotu, na którą wywieramy największy nacisk. Taka folia przyda się także w razie noclegu pod wiatą.
Najpopularniejszymi materiałami na dodatkową podłogę są: Tyvek, polycryo i wszelkiego rodzaju folie dachowe dostępne w sklepach budowlanych. Tyvek, membrana używana w budownictwie, jest łatwo dostępny i lekki, nie w pełni wodoodporny. Polycryo jest bardzo lekkie i wytrzymałe, ale trudniej dostępne (jako folia izolacyjna do naklejania na okna). Folie dachowe są ciężkie i nie są wodoodporne, ale także zdają egzamin.
Ważne aby folia miała powierzchnię mniejszą niż podłoga namiotu i nie wystawała poza jego obręb, ponieważ w czasie deszczu woda będzie się na niej gromadzić i spływać pod namiot.
Leave No Trace
Pamiętajmy żeby nie niszczyć roślinności, zostawić po sobie porządek, zasypać ewentualne ognisko i oczywiście zabrać śmieci, a z toalety nie korzystać w bezpośrednim sąsiedztwie biwaku. Na popularnych trasach korzystajmy z przygotowanych miejsc pod namioty i nie rozbijajmy się bezpośrednio przy szlaku ani przy źródle wody pitnej.
Miłego biwakowania!
Pouczające
OdpowiedzUsuńCieszę się
Usuń"Kondensacja to zjawisko skraplania się pary wodnej na powierzchni cieplejszej od otoczenia"
OdpowiedzUsuńchyba zimniejszej?
No niby zimniejszej, ale w namiocie masz tropik i woda się osadza na powierzchni ochładzanej przez zimne otoczenie. Myślałam długo jak to prosto objaśnić...
UsuńKondensacja pary wodnej może wystąpić, jeżeli powierzchnia ma temperaturę niższą od temperatury punktu rosy powietrza.
UsuńCzyli powietrze gwałtownie ochładza się w kontakcie z zimną powierzchnią i zgromadzona w nim woda skrapla się na powierzchni.
Ale to detal. Super artykuł. Bardzo mi się podoba :)
a za fragment: "na wielkość kondensacji nie ma wpływu to czy namiot jest jedno- czy dwupowłokowy" to powinnaś dostać nobla bo to co się wypisuje w necie to jest dramat jakiś.
No tak, ale skrapla sie po cieplejszej stronie przegrody, tj. tropiku, a ta zimna przestrzeń to otaczające powietrze. Bo ludzie myślą, że tak chuchają, że mają tyle kondensacji, a tu tylko chodzi o różnicę temperatur.
UsuńSwoją drogą są prognozy pogody podające temperaturę punktu rosy i można sobie to sprawdzać.
To ja mam jedno pytanie w sprawie tej kondensacji. Piszesz że lepiej mieć otwarty namiot, bo wtedy nie będzie różnicy temperatur i kondensacja nie wystąpi. A czy ona nie wystąpi wtedy na śpiworze, bo to na nim, a nie na namiocie, będzie różnica temperatur? Mówię teoretycznie, za małe doświadczenie mam żeby to w rzeczywistości zauważyć :)
UsuńPrrr, wstrzymajmy konie :). Tropik raczej nie ma stron cieplejszej i zimniejszej. Jest po prostu zimny, ma temperaturę bliższą temperaturze zewnętrznej. To powietrze w namiocie jest cieplejsze, i dlatego skrapla się na zimnym tropiku. Od wewnątrz, bo wewnątrz jest ciepło. No i tyle.
UsuńBardzo fajny blog, dużo praktycznych informacji.
No tak, tak działa przegroda.
UsuńCo do śpiwora o który pytano wyżej to owszem kondensacja występuje też w śpiworze - zwłaszcza zimą, kiedy temperatura punktu rosy wypada właśnie w śpiworze. Otwarcie namiotu zawsze jest wskazane - wentylacja zawsze sytuację poprawia.
tu gdzie mieszkam nie trzeba sprawdzać - zawsze jest mokro i zawsze skrapla się po obydwu stronach...
OdpowiedzUsuńTylko otwarcie drzwi pomaga, chociaż kiedyś obudziłem się przez to z chmurą w namiocie i wcale sucho nie było ;)
Cudów nie należy oczekiwać...
UsuńJak dotąd się tutaj nie wypowiadałem, bo i nic specjalnie bym nie wniósł. Tutaj jednak muszę pochwalić już naprawdę bardzo - nie widziałem jeszcze tak kompleksowego poradnika odnośnie biwakowania.
OdpowiedzUsuńJa dodam, że używam namiotu jednopowłokowego, stawianego na kijkach i bez podłogi. Muszę nosić kawałek Tyveku, by jednak nie leżeć na ziemi, jak padało, ale warto.
A z tym wiatrem to nieraz bardzo kiepska sprawa. Pamiętam, jak spałem w Pirenejach niedaleko pewnej wysokiej przełęczy, na wysokiej łące. Wszędzie wiało paskudnie, można było tylko minimalizować efekty :P
Dzięki, bardzo się cieszę! Jeszcze trzy godziny i będę się gdzieś rozbijać z tarpem :-) pozdrawiam z Hiszpanii
UsuńNo, moje schronienie to raczej tarponamiot, nie tarp :P. Swoją drogą, dzięki za to określenie, sam nie wiedziałem jak opisać obiekt za dobrze osłoniety na tarp, ale na namiot, to jednak trochę mało :P
UsuńWszystkie rzeczy o których napisałaś są wazne, ale u mnie jedna stoi ponad nimi - brak kleszczy. Po tym jak raz robiłam namiot w lesie, widocznie w jakimś miejscu gniazdowania kleszczy, i rano zbierałam z siebie kilka, a z powierzchni namiotu kilkadziesiąt kleszczy, teraz mając do wyboru piękne i miękkie miejsce na łące albo twardy kawałek asfaltu, wybieram asfalt. Wtedy jeszcze nie miałam permetryny, teraz przed każdym wyjazdem najpierw impregnuję nią namiot. Nie masz z nimi problemu? No i też dlatego nie mogę się przekonać do tarpu czy tarponamiotu, w dwupowłokowym czuję się po prostu bezpieczniej.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, kleszcze to plaga w niektórych regionach. Jakoś nigdy nie miałam z nimi większych kłopotów, ale tutaj jak z unikaniem miejsc uczęszczanych przez większe zwierzęta, czyli nosicieli kleszczy (głównie psów i saren): uwaga na leśne ścieżynki, legowiska na łąkach, skraj szlaku czy polnej drogi. W sezonie owadzim nie używam tarpa, zazwyczaj biwakuję w zamykanym tarponamiocie z sypialnią. Tam żadne insekty nie mają dostępu, jak w dwupowłokowcu.
Usuńsuper materiał, dobrze poczytać o Twoich doświadczeniach
OdpowiedzUsuń(chyba zaraz, z niecierpliwości, rozbiję namiot pod biurkiem) pozdr
Hehe, trzeba będzie kreatywnie użyć odciągów :-)
UsuńWiele, bardzo wiele lat temu, byłam na obozie harcerskim. Obóz został założony nad jeziorem, w kotlince otoczonej wzgórzami. Duże, wojskowe namioty. Po tygodniu upału przyszły ulewy i po dwóch dobach nieprzerwanego deszczu wszystkie namioty pływały. A my i wszystkie rzeczy, plecaki, materace, również. Nie było jeszcze Pani na świecie, więc nie miał kto ich nauczyć gdzie i jak rozbijać namiot. Pozdrawiam. Małgorzata
OdpowiedzUsuńWięc od teraz już nie będzie usprawiedliwienia :-) Ogromna szkoda, że z pozoru najprzyjemniejsze biwaki okazują się naprawdę okropne. Zawsze marzyłam o takim obozie, ale nie było mi dane :-)
UsuńCześć! Bardzo cenne rady zawarłaś tutaj. I w ogóle fajny blog. :-)
OdpowiedzUsuńPytanie mam: co to za model namiotu rozstawianego na kijkach?
Dobra, znalazłem, mld solomid xl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dobrych tripów życzę! :-)
Zarówno Zpacks Solplex jak i mój poprzedni namiot MLD Solomid XL są rozstawiane na kijkach. Dzięki!
UsuńDzięki za odpowiedź. Pozdrawiam :-)
UsuńA ja mam sposób na myszy, - bardzo prosty i raczej skuteczny. Trzeba zostawić im niedaleko namiotu jakieś resztki jedzenia. Wtedy jest szansa, że się nim zajmą, zamiast przegryzać sypialnię, plecak i worek z żarciem bądź kosmetyczkę.
OdpowiedzUsuńProszę tylko nie stosować tej metody w siedliskach niedźwiedzi!
Opatentowałem to na Łopieniu, gdzie wieczorem widziałem myszki w pobliżu namiotu.
A poradnik niczym encyklopedia biwakowania :-)
Tak, to działa, ale jest pewien problem - tak zachęcone myszy będą wracać do miejsca biwakowego i atakować następnych namiotowiczów. Dlatego na przykład jedzenie i gotowanie pod wiatami na AT jest niemile widziane i dlatego na takich używanych miejscach biwakowych odchodzi się z jedzeniem od namiotu i wiesza jedzenie - nie tylko z powodu niedźwiedzi, ale żeby zniechęcić myszy. Jeśli nie będą niczego znajdować, przestaną przychodzić. Miałam z tym problem na PCT - myszy przegryzały się prze moskitierę namiotu. W takim miejscu worek z żarciem i kosmetyki najlepiej powiesić.
UsuńMega przydatny tekst. Jednak co fachowiec, to fachowiec :). Bardzo się cieszę że trafiłem na ten blog przed wyjazdem na pierwszy samodzielny biwak w lesie, dzięki temu byłem w stanie wybrać sobie po prostu idealne miejsce biwakowe w świetlistym lesie dębowym i osłonięte skałkami od wiatru. A namiot rano suchutki od środka :).
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że miałeś udany biwak :-)
UsuńCały ten blog to kopalnia wiedzy! Czyli taka folia termoizolacyjna na okna za parenaście złotych wystarczy jako footprint? Chodzi mi tylko o ochronę delikatnej podłogi bivy, która jest w pełni wodoodporna.
OdpowiedzUsuńDzieki. Tak, taka folia w zupelnosci wystarczy.
UsuńZajmuję się bushcraftem od jakiegoś czasu, na pewno nie jestem żadnym wyczynowcem, ale podoba mi się to. W moim zasobniku na wyjazdy jest zawsze porządna odzież termoaktywna i zestaw akcesoriów niezbędnych do przetrwania w dziczy. Co do namiotów, już nauczyłem się na nich nie oszczędzać. To dobre podejście :)
OdpowiedzUsuńJak jest z tym nocowaniem w lesie? Nie korzysta pani z miejscówek z tego programu? Nie było problemów z leśniczymi?
OdpowiedzUsuńDotychczas nikt mnie nie przyłapał. Obszary biwakowania zazwyczaj nie znajdują się na szlakach turystycznych, czasami trafiają się, ale np. w zupełnie innej porze dnia. Fajnie że są, ale obawiam się też że mogą być bardziej monitorowane niż inne części lasu (czyli ryzyko przyłapania z kuchenką, bo nie wszędzie wolno gotować już nie mówiąc o ognisku)
UsuńTeż się kiedyś obawiałem.
UsuńJednak dowiedziałem się, iż problemem w lesie jest kłusownictwo, kradzieże drewna, dewastacje, wyrzucanie śmieci.
Obecność ludzi/turystów, zwłaszcza samotnie wędrujących i nie ubranych militarnie (survival, bushcraft to plaga, palą ogniska, budują schronienia, niszczą ściólkę np. z mchu robiac dachy szałasów) zwykle leśniczym nie przeszkadza.
Kuchenki gazowe też.
Mandaty w skali kraju za biwakowanie w lesie to pojedyncze przypadki w skali roku.
Większość leśniczych i strażników leśnych jednak w nocy czy wcześnie rano w lesie nie przebywa.
Czasem żartuję że są jak YETI. Każdy o nich słyszał, nikt nie spotkał.
Bardzo podobnie jest w Parkach Narodowych. Nie namawiam, ale jeśli to nie ścisły rezerwat to w praktyce jest zwykle lasem gospodarczym (wycinki itp) to nie widzę przeciwwskazań do noclegów.
Tu unikałbym jednak dróg. Bo Strażnicy nimi się zwykle poruszają. Nie widać z drogi to nie zauważą.
Przed laty uprawiłem turystykę wodną. Namiot z musu był zawsze w teoretycznie najgorszym możliwym miejscu - zawsze blisko wody, prawie zawsze na jakiejś trawie/łące.
OdpowiedzUsuńCzy kondensacja była problemem? Praktycznie nigdy. Tu muszę dodać, że namioty były dwupowłokowe, z tropikiem z bawełny (z Legionowa). Ich masa, rozmiar w przypadku transportu wodą nie miały znaczenia.
Problemem był tropik. Zazwyczaj jednak w pierwszych promieniach słońca momentalnie wysychał - tu ważne by rozbić się tak by rano był oświetlony słońcem - i o tej 7 można było go już spokojnie zwinąć.
Jeśli chodzi o Polskę to zazwyczaj w nocy wilgotność rośnie do ok. 85-90%.
Oznacza to iż temperatura punktu rosy jest zwykle ok. 2 stopnie poniżej temperatury zewnętrznej.
W zamkniętym niewielkim namiocie bardzo łatwo uzyskać w środku kilka stopni więcej niż na zewnątrz. Teoretycznie punkt rosy powinien być taki jak na zewnątrz.
Teoretycznie. W praktyce wilgotność szybko się podnosi do takiej jaka jest na zewnątrz bo wszystko zaczyna parować (nasze wilgotne ubranie, nieosłonięta ziemia - często tropik jest sporo większy niż sypialnia, oddychamy i wydzielamy wilgoć).
I teraz przykładowo. Na zewnątrz jest +12. Temperatura punktu rosy na zewnątrz to +10.
W środku mamy +16 i punkt rosy +14. Tropik ma +12. Co się dzieje?
Zacznie się na nim (tropiku) skraplać woda. Spada wilgotność wewnątrz a to zwiększa parowanie np. z mokrych rzeczy.
By uniknąć kondensacji trzeba w takich warunkach zapewnić naprawdę bardzo dobrą wymianę powietrza by odprowadzać nadmiar wilgoci.
Z moich doświadczeń najlepsze są jednak dość wietrzne miejsca by poradzić sobie z kondensacją.
Dlaczego las jest lepszy od otwartych przestrzeni?
UsuńBo mniej spada w nocy w nim temperatura.
W powyższym przykładzie gdy temperatura punktu rosy to +10, na otwartej przestrzeni nad ranem potrafi ona spaść do np. +8. Mamy przesycone wodą powietrze i woda skrapla się wtedy na każdym stałym przedmiocie. I mamy tzw. rosę.
A w lesie temperatura potrafi być ona sporo wyższa np. nad ranem spada powiedzmy do +11, ciągle ponad punkt rosy.
Niestety bywają wyjątki od tej reguły. Zdarzyło mi się w Polsce wyjechać w godzinę przed świtem przy +13. Niecałą godzinę później 50 km dalej, w głębi jednego z największych w kraju kompleksów leśnych w dużej niecce była gęsta mgła i +3 stopnie! Koniec czerwca! Niziny! Aż trudno uwierzyć
Było to widocznie miejsce gdzie w miejsce ciepłego powietrza opadało bardzo zimne powietrze z górnych warstw atmosfery.
Kilka kilometrów dalej temperatura szybko się podniosła do +12.
Jakie miejsca są najlepsze na nocleg?
UsuńWykorzystajmy fizykę.
Zbocza południowe są cieplejsze i suchsze (grunt) od północnych. Czasem sporo cieplejsze.
Powietrze wraz ze wzrostem wysokości o 100 metrów staje się zimniejsze o około 0,5 stopnia (gdy bardzo wilgotne), do 1 stopnia (gdy jest dość suche). Meteorolodzy przyjmują 0,6 stopnia na 100 metrów wysokości.
Czyli tam gdzie wieje ono z góry w dól zbocza wilgotność jego powinna maleć.
A gdy wieje w górę wilgotność jego rośnie.
300 metrów niżej powinno być o 2 stopnie cieplej przy takim samym punkcie rosy.
Odradzam jednak spanie na dnie głębokich zamkniętych dolin przy prawie bezwietrznej pogodzie.
Ciepłe powietrze unosi się do góry a w dól potrafi opaść bardzo zimne powietrze z górnych warstw atmosfery. W ekstremalnych przypadkach do 25-30 stopni zimniejsze niż otoczenie. U nas raczej więcej niż 10-15 nie powinno wystąpić.
W wielu miejscach występuje bryza. Duże zbiorniki wodne wolniej się w nocy ochładzają.
Ciepłe powietrze w nocy unosi się do góry. Wtedy z lądu w stronę wody wieje wiatr - bryza.
Zasięg tego zjawiska to kilkanaście kilometrów, czasem nawet 30-40 km. Bywa ponad 100 km.
Podobne zjawisko, na mniejszą skalę zachodzi na granicy duży las/otwarta przestrzeń oraz teren mocno zabudowany/tereny niezabudowane.
Dlatego sam skraj lasu to też nie najlepsze miejsce na biwak przy bezwietrznej pogodzie.
Tam raczej na pewno będzie rosa.
Wrócę do tego co napisałem na początku.
UsuńKondensacja gdy uprawiałem turystykę wodną nie była widocznie problemem bo zazwyczaj biwaki były nad dużymi zbiornikami wody, a zaraz przy brzegu były spore lasy. W takich warunkach z lasu w stronę wody wieje w nocy dość ciepły i suchy wiatr, a rosa raczej nie wystąpi.