niedziela, 3 stycznia 2021

Test: Kahtoola Microspikes. Raczki turystyczne i jak ich używać

Raczki turystyczne w ostatnich latach zyskały wielką popularność jako alternatywa dla raków w łatwiejszym terenie. Raczki Kahtoola Microspikes uważam za jeden ze swoich lepszych zakupów sprzętowych. Test dotyczy starego modelu, który zakupiłam bodajże zimą 2013/2014 i który służył mi na zimowych wycieczkach w polskich górach, ale przede wszystkim podczas przejścia dwóch długich szlaków amerykańskich: Continental Divide Trail i Pacific Crest Trail. Na PCT po tym jak naddarłam gumę jednego raczka na krótko zastąpiły je raczki nieznanego producenta. Na następny sezon zaopatrzyłam się w nowy egzemplarz Kahtooli, który pokażę dla porównania.



Dane techniczne i opis

Kahtoola Microspikes posiadają 10 tępych zębów (po dwa na blaszkę) o długości 1 cm, połączonych łańcuszkami ze stali nierdzewnej, podczepionych do opaski z elastycznej gumy z elastomeru, która pozostaje elastyczna do temperatury -30 C. W nowej wersji oczka, w które wczepione są łańcuszki zostały wzmocnione, choć cała guma nie jest już tak masywna. Zmieniony został rozstaw mocowań łańcuszka z przodu, został też pozbawiony łączącego pręcika. Na zdjęciach poniżej stare (czerwone) i nowe (czarne).






Wyprodukowane zostały w Korei Południowej i posiadają 2-letnią gwarancję.

Waga pary to w starym egzemplarzu rozmiar S 338 g, nowe również 338 g, ale rozmiar M. Nowy model posiada woreczek transportowy, którego stary nie miał. Objętość po spakowaniu jest bardzo niewielka.




Dobór odpowiedniego rozmiaru jest bardzo istotny. To właśnie niewłaściwy rozmiar był najprawdopodobniej przyczyną rozerwania gumy w testowanym egzemplarzu - zaczęłam nosić dużo większe buty. Najlepiej byłoby mieć możliwość ich przymierzenia, ponieważ zbyt małe będą się właśnie zanadto naciągać, a zęby nie będą odpowiednio rozmieszczone pod podeszwą, natomiast jeśli będą zbyt duże zęby nie będą przylegać, a łańcuszki swobodnie się przekręcać. Rozmiar wybieramy większy w przypadku obuwia trekkingowego, natomiast mniejszy do butów biegowych.

Moje raczki w rozmiarze S pasowały maksymalnie na buty biegowe do rozmiaru 41, nowe M leżą idealnie na 42.

Obecna, zaktualizowana rozmiarówka według producenta to:
Dla lżejszego obuwia: 

S 36-40 
M 40-44 
L 44-48  
XL 48+  

Rozmiarówka dla masywnego obuwia:

S 36-39
M 39-42 
L 42-44
XL 44+


Użytkowanie

Już w samej nazwie jest ostrzeżenie: raczki to nie jest sprzęt wspinaczkowy, ale turystyczny, raczki więc nie zastępują raków, choć spektrum ich użytkowania niekiedy się nakłada. Nie chciałabym żeby niniejszy artykuł zachęcał do użytkowania raczków w terenie wskazującym na użycie raków. Chciałabym tylko pokazać co faktycznie można z nimi robić i co sama robiłam.

Choć raczki nie są 100% bezpiecznym wyjściem cieszą się popularnością przede wszystkim ze względu na niską wagę i możliwość zakładania na buty do biegania. Raki również da się założyć na buty biegowe, jednak nie jest to tak dobre rozwiązanie - mają sztywny łącznik.

Raczki turystyczne zostały zaprojektowane na potrzeby biegaczy. Zagościły jednak na dobre w plecakach wędrowców, którzy na szlakach długodystansowych mierzą się z różnymi, także późno i wczesno-zimowymi warunkami, ale nie chcą nosić ciężkiego alpinistycznego sprzętu. Często nosi się je w zestawie z czekanem, taki zestaw: raczki + czekan jest bardzo popularny.





Sztandarowym przykładem szlaku, na którym w prawie każdym sezonie jakiś rodzaj sprzętu zimowego będzie niezbędny jest Pacific Crest Trail, prowadzący grzbietem pacyficznym Kordylierów w USA. Pokonując ten szlak w 2019 roku trafiłam na bardzo długo utrzymujący się śnieg w wyższych partiach tych gór - nieprzerwana pokrywa w czerwcu, płaty śnieżne w sierpniu. W czerwcu większość hikerów pokonywała wyższe partie Sierra Nevada w rakach - warunki były jeszcze zupełnie zimowe. Jakieś 30% hikerów poprzestawało na raczkach (w tym ja). Zdarzały się i osoby, które niosły i jedno i drugie - raczki były dobre na mniej stromych odcinkach i pozwalały je pokonywać bez większego zmęczenia, a raki były zakładane na strome przełęcze.






Rok wcześniej, kiedy wędrowałam Continental Divide Trail w sezonie z niewielką ilością letniego śniegu obserwowałam z kolei zupełną niefrasobliwość niektórych hikerów, którzy wspinali się na zalodzone stromizny w samych butach. Niejednokrotnie musieli się wycofywać i szukać wielokilometrowych obejść lub czekać do następnego dnia, kiedy słońce sprawiało, że śnieg trochę miękł i była szansa złapania tarcia samymi podeszwami. Było to jednak niebezpieczne. 





Różnice w użytkowaniu raków i raczków to przede wszystkim długość i ostrość zębów - o ile w śniegu zmrożonym nie ma to aż tak wielkiego znaczenia przy niewielkim nachyleniu, to w śniegu rozmiękłym nawet przy niewielkim nachyleniu w raczkach można się łatwo zsunąć. Druga sprawa to brak przednich zębów, z którym można sobie poradzić, jeżeli chodzi się w bardzo miękkich butach, jakimi są buty do biegania (używane w komplecie z raczkami przez większość długodystansowców). Mianowicie zginają się one na tyle, że jesteśmy w stanie zaczepić się pierwszymi zębami. Skuteczność oczywiście nie jest taka jak w rakach i nie ma absolutnie mowy o pokonywaniu jakichkolwiek pionowych ścian, bardzo jednak wygodne jest to przy wspinaniu się na urywające się stromo płaty śniegu, jakie często zalegają latem na górskich grzbietach.






Sztuka nie zjechania to przede wszystkim na mniej zmrożonym śniegu nie kładzenie stóp płasko na śniegu, ale wbijanie się na podobnej zasadzie, na jakiej wybija się stopnie sztywnymi butami w rakach. W miejscach śliskich pod raczki trzeba przygotowywać ślady, platformy, tak aby zęby miały się w co wbić. Nie równolegle do powierzchni, ale zgodnie z grawitacją. Trzeba po prostu mocno stąpać, a w razie potrzeby również poszurać podeszwą. Na uczęszczanych szlakach należy pamiętać żeby nie zadeptywać istniejących śladów, ale korzystać z nich i pod żadnym pozorem nie ześlizgiwać się po nich w dół tworząc stromą rynnę trudną do pokonania dla kogoś kto nie chce zjeżdżać lub idzie pod górkę.




Raczki lepiej jest zdjąć do zjazdu na tyłku ("glissading"). W przypadku raków jest to konieczne - są długie i ostre, możemy się bardzo mocno poranić, a także niechcący o coś zaczepić i stracić kontrolę nad kierunkiem i prędkością zjazdu.




Wytrzymałość

Im bardziej techniczny teren w którym używamy raczków, tym większe znaczenie ma ich wytrzymałość. Tam gdzie awaria grozi bardzo poważnymi konsekwencjami dla naszego zdrowia ważne jest aby sprzęt był jak najlepszej jakości. Ważne jest więc spojenie łańcuszków, jakość stali i gumy (jej ewentualne kruszenie na mrozie). 

Tak jak wspomniałam na początku w moim starym egzemplarzu pękła guma w miejscu, za które się ciągnie zakładając raczki (nie przy łańcuszkach i nie miało to wpływu na funkcjonowanie raczków). Sądzę, że miało to miejsce głównie dlatego, że rozmiar raczków nie był dostosowany do mojego, coraz większego, obuwia. Kiedy je kupiłam nosiłam buty w rozmiarze 39,5, lecz dopiero z czasem przekonałam się że powinnam nosić o wiele większe, a poza tym po każdym długodystansowym szlaku moje stopy robiły się coraz dłuższe, tak że na CDT miałam już 41, a na PCT 42. Gumę musiałam więc bardzo mocno naciągać. Zakładałam je wiele razy w ciągu dnia, co też nie było bez znaczenia. Intensywne użytkowanie to jedno, a druga rzecz, że miałam je już kilka lat, więc miały prawo się w końcu uszkodzić. Nie sądzę więc żeby to uszkodzenie świadczyło o gorszej wytrzymałości, przeciwnie, uważam że Kahtoole służyły mi długo bez żadnych problemów. Nigdy nie pojawiła się rdza, żaden ząb się nie złamał, mimo że często na zmianę chodziłam w nich po śniegu, lodzie i skałach.





Wygoda

Kahtoole zakłada się i zdejmuje niezwykle łatwo. Można to robić bez problemu wiele razy w ciągu dnia, w razie potrzeby. Robi się to mając buty na sobie.  Najpierw wsuwa się czub buta pod specjalnie oznaczoną przednią część raczka, a następnie naciąga gumę trzymając za część mającą się znaleźć na pięcie, tak zby łańcuszki z zębami odpowiednio ułożyły się na podeszwie. Trzeba uważnie układać je na bucie zwłaszcza z przodu, gdyż bywa że w miękkich butach biegowych łańcuszki uwierają w palce u nóg. Trzeba je minimalnie przesunąć w prawo lub lewo, wtedy problem znika.




Naciągnięta guma sprawia, że w miękkich butach podeszwa wygina w łódkę, jest to niestety nie do uniknięcia.Choć w gruncie rzeczy są bardzo lekkie to jednak ich waga, zwłaszcza na długich dystansach, jest odczuwalna. Także objętość jest wyczuwalna - minimalnie szerzej stawia się nogi. Oczywiście nie sposób tego porównać do niewygody chodzenia w rakach.




Coś, co zdecydowanie wyróżnia raczki Kahtooli to brak blaszek łączących poszczególne zęby - u innych producentów cały kompleks przedni i cały tylny. W Kahtoolach zęby łączą się tylko po dwa, a zginająca się podeszwa i poruszające łańcuszki sprawiają, że śnieg się z nich wykrusza. Dzięki temu nie ma w nich problemu z przyklejaniem się śniegu i formowaniem kuli pod stopami, co jest nie tylko niewygodne, ale i niebezpieczne.






Transport

Aktualny model Kahtoola Microspikes posiada w komplecie worek transportowy, do starych używałam woreczka z pertexu microlight, jaki miałam w domu. W takim woreczku trzyma się raczki, kiedy nie nie przewiduje się ich używania na danym odcinku. Kwestią kluczową jest jednak transport w czasie użytkowania - w czasie zalegania w górach płatów starego śniegu niezbędna jest możliwość szybkiego zdejmowania i zakładania raczków, bo robi się to co chwilę. Zdejmowanie do tego całego plecaka byłoby wielką stratą czasu i energii. Tak wpadłam na pomysł wpinania raczków w pas biodrowy plecaka. Jedyną wadą tego rozwiązania jest odrobina wilgoci, jaka wytopiwszy się z łańcuszków wsiąka w ubranie, jak również błoto brudzące ubrania, tego samego pochodzenia.





Inne raczki

Oczywiście na rynku są i inne raczki. W 2018 pojawiły się na szlakach raczki Cheinsen Light firmy Snowline (produkowane podobno przez tego samego podwykonawcę co Kahtoole) - były prawie identyczne jak Kahtoole, ale miały lżejszą gumę, co było bardzo pożądaną cechą. W odpowiedzi na tę lżejszą wersję Kahtoola zmniejszyła ilość gumy i w nowym egzemplarzu Microspikes jest ona cieńsza. 

W polskich sklepach outdoorowych mamy dość duży wybór, żeby wspomnieć choćby takie firmy jak Grivel czy Climbing Technology, jednak mają one tą wadę, że posiadają blaszki łączące poszczególne zęby, które mają tendencję do gromadzenia przyklejającego się śniegu i trzeba je oczyszczać.

Są też wszelkiego rodzaju produkty chińskie, które polecam omijać szerokim łukiem, jako niepodlegające kontroli jakości. Dość powiedzieć, że właśnie z takimi miałam do czynienia na PCT. Tamta para miała łańcuszki z miękkiej stali, oczka nie były domknięte i wysuwały się w najmniej odpowiednim momencie, co było niebezpieczne.







Podsumowanie

Raczki tak zimą jak i latem w wyższych górach uważam za niezbędny element ekwipunku, zapewniający bezpieczeństwo turystom pieszym. Kahtoole są bardzo wygodne, lekkie i uniwersalne - pasują i do butów biegowych i do trekkingowych. Brak blaszek sprawia, że śnieg się do nich nie przykleja. Odpowiednia technika pozwala pokonywać w nich całkiem ambitne trasy, choć należy pamiętać, że nie mają nic wspólnego z alpinizmem. 




10 komentarzy:

  1. Wpis bardzo dla mnie na czasie. Używam raczków Grivela i jest tam problem tworzenia się kuli śniegowej. A co powiesz o tych?
    https://www.polarsport.pl/wspinaczka/raki/raczki/raczki-black-diamond-distance-traction-devic.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to szkoda, że nie napisałam tego testu wcześniej. Na pierwszy rzut oka BD wyglądają spoko, śnieg nie powinien się tak bardzo przyklejać (chociaż połączone są 3 zęby a nie 2). Natomiast wydaje mi się, że więcej zębów powinno być ułożone w poprzek - prostopadle do kierunku poruszania się, tak żeby możliwie największą powierzchnią hamować poślizg do przodu/tyłu. A przyjrzawszy się bliżej zauważyłam, że BD ma w zasadzie połowę ułożoną na poślizg w bok. W Kahtoolach ten problem jest na pięcie, dwa ostatnie zęby nie hamują poślizgu z pięty. Zapomniałam o tym, ale teraz mi się przypomniało, że staram się człapać na bardzo śliskim całą stopą żeby tego poślizgu uniknąć. Nie bardzo mi się w BD podoba tylko ten jeden przedni ząbek, choć może z dwoma sąsiednimi dają radę. Tak więc nie wiem, ktoś musi wypróbować :-)

      Usuń
    2. Ja używałem raczków CT i nie polecam. Wypinały mi się metalowe kółeczka łączące gumowy otok z blaszką z kolcami. To zdarzyło mi się w obu sztukach już podczas pierwszej wycieczki. Taki sam problem widziałem przy użytkowaniu CTków przez inną osobę. Przerzuciłem się na Grivele. Lepsze, a i nie ma problemu z wypinaniem złączek. Jedynie jak pisze PA, w Grivelach śnieg potrafi się gromadzić od spodu.

      Usuń
  2. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. ja uzywam PRO TRAXION LITE firmy VI.6+. Tak na pierwszy rzut oka sa bardzo podobne do Twoich Kahtooli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście są prawie identyczne jak stara wersja Kahtooli.

      Usuń
  4. Wpis super, dzięki za poradę co używać.

    Mam dla Ciebie trasę ... na 2 lata: 22tys km z Kapsztadu do Magadanu:
    https://www.linkedin.com/posts/agnieszka-majkowska1990_najdagkuahqszadroga-activity-6755543186598350848-Aiyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wystarczyłyby mi 594 dni ;-) Szkoda, że to asfalt...

      Usuń