niedziela, 2 kwietnia 2017

Appalachian Trail: Amicalola Falls, Springer Mountain - Dicks Creek Gap (Georgia)

Witajcie! Wszystko zgodnie z planem - w poniedzialek lot do Nowego Jorku, we wtorek pociag do Gainesville, a o swicie przejazd autostopem do poczatku szlaku. Spotkalam od razu innych thru-hikerow, w tym Dave'a, ktory dzieki mnie oszczedzil 85$ na taksowce z Gainesville.






W Amicalola Falls jest informacja, taki prawie oficjalny poczatek, gdzie wedrowcy wpisuja sie do rejestru - mam numer 1359. Potem 8 mil na szczyt Springer Mountain, gdzie Appalachain Trail ma swoj oficjalny poczatek i pierwszy bialy znak. Po drodze piekny wodospad, najwyzszy po wschodniej stronie Mississipi. Doszlismy na szczyt z Davem, ale rozstalismy sie przy pierwszej wiacie.






 
 






Wodospadow tego dnia bylo jeszcze wiecej, piekny las z rododendronami, pachnace sosny i biegajace wszedzie szare wiewiorki. Udalo mi sie przejsc 16 mil i tuz po zachodzie slonca bylam w mojej pierwszej wiacie. 



 Pierwszy dizen byl upalny, drugi pochmurny z poczatku, a potem juz caly czas swiecilo slonce. Nie ma jeszcze lisci, wiec caly czas sa widoki, a czasem otwieraja sie panorami znad wiszacych skal. Gory w Georgii sa bardzo lesiste, nie tak jak w Beskidach, gdzie ciagle zachodzi sie do wsi. Czasem szlak przecina droga, ale to wszystko. Poza tym tylko las i las. Pieknie!





Obawialam sie troche tych slynnych podejsc i zejsc, ale okazalo sie, ze te pogloski sa przesadzone. Szlak jest perfekcyjnie utrzymany, sciezka szeroka i malo odcinkow skalistych. Widok z Blood Mountain byl wspanialy, na szczycie domek, w ktorym mozna spac tylko majac beczke antyniedzwiedziowa. Zejscie bylo znosne.






Potem Neel Gap, miejsce w ktorym podobno jedna czwarta wedrowcow rezygnuje... Zafundowalam sobie pizze i zaopatrzylam sie w przewodnik, ktory mowi gdzie sa wiaty, woda, co jest w najblizszym miasteczku itd.



Przesiedzialam tam cztery godziny, co sie skonczylo tym, ze zabraklo mi dnia i musialam isc troche noca. Szlak jest jednak bardzo dobrze widoczny, a Petzl e+lite daje rade. Poniewaz szlam jak na tutejsze zwyczaje bardzo szybko wszystkich przegonilam, ale tego wieczora wreszcie spotkalam ludzi ktorzy ida w moim tempie. Sympatyczna grupka zlozona z Amerykanow i Australijki. Nastepnego dnia wybieralismy sie do tej samej wiaty, a po drodze - hurra - pierwsza "trail magic", czyli ludzie, ktorzy przyjezdzaja samochodami na przelecze i serwuja wedrowcom cos do jedzenia. Dostalam dwa hamburgery i ciasteczka, przepyszne!









Wiekszosc dzwiga tutaj ciezkie Ospreye, ale jak widac ultralighterzy tez sie trafiaja. Wszyscy rowno faszeruja sie ibuprofenem, probuja sie rozciagac, ale generalnie jecza... Na szczescie na razie nie mam powodu jeczec, moze tylko z powodu oparzen od slonca, bo znow dorobilam sie pecherzy.





Dzis dzien piaty, znowu lampa, cos z widokow i Dicks Creek Gap, gdzie tez byla trail magic i skad mozna zjechac/zejsc kawalek do hostelu Top of Georgia, skad wlasnie pisze, ale bynajmniej nie zamierzam zostawac na noc. Jutro ma lac caly dzien, wiec trzeba nadrobic kilometry :-)




Jutro powinnam pozegnac Georgie i przywitac Karoline Polnocna. Jak na razie wrazenia bardzo pozytywne, Appalachy bardzo mi sie podobaja, szlak bardzo przyjemny, fajni ludzie, jestem w dobrym humorze :-)

15 komentarzy:

  1. Cool. Szybko to jakie tempo? Ile oni tam średnio robią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiekszosc rusza w tempie 8 mil na dzien, ale wiadomo, roznie bywa. Z czasem sie wszyscy rozkreca.

      Usuń
  2. I tak powinien wyglądać szlak długodystansowy:-)Na szczęście ten najgorszy mam już za sobą;-) Teraz relax i "odzyskiwanie" straconych kilogramów!

    Pozdrawiam z Wellington:-)
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglada po prostu bajecznie, nawet nie marzylam o tym ze szlak moze tak wygladac! Super :-) Wlasnie nadrabiam straty, plecak po wyjsciu z Walmarta wazy chyba ze 20 kilo...

      Usuń
  3. Początek Nowej Wielkiej Przygody :)
    Jak ja Ci zazdroszczę.
    Pozdrawiam.
    mavis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygoda calkiem spoko, czwarta burza w tym tygodniu, leje, jutro ma padac snieg... :-)

      Usuń
  4. Agnieszka po twojej uśmiechniętej buzi i słonecznej pogodzie widać że kciuków trzymać nie trzeba, ale i tak trzymam, zazdroszczę i pozdrawiam, hej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj, trzymaj, to bardzo wskazane :-) Pozdrawiam z Franklin!

      Usuń
  5. Tylko mogę wzdychać i zazdrościć... Ale równocześnie trzymam kciuki i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kraju jeszcze troche szlakow zostalo do przedreptania i tylko czekaja :-) dzieki za trzymanie kciukow!

      Usuń
    2. Mam dla Ciebie dwa połączone marne ok 200 km lub więcej ale po Borach Tucholskich ;) Sam chcę go przejść zwłaszcza, że pod nosem ale zawsze to porąbane ale ;)

      Usuń
    3. 200 km w Borach to Szlak Kaszubski ma, ale rozumiem ze inne kolory znakow niz czerwone tez wchodza w gre. Jest jeszcze Szlak Jezior Kociewskich w budowie, dwa odcinki obecnie dostepne, znakowane na czerwono, wiec kuszace :-)

      Usuń
  6. Jak na razie to do trasy z N.Z.się nie umywa. Zobaczymy co dalej. Czy chociaż US-meni są równie sympatyczni jak ludzie z N.Z.?
    Czym się rozgrzewają?
    O kolosach z Częstochowy nic nie słyszałaś? Są szanse że dogonią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myslisz? A mnie sie tu duzo bardziej podoba niz w NZ. Polnocna polkula jest bardziej w moim typie.
      Czestochowa na razie nie zaczela nawet gonic...

      Usuń
  7. Wystartowałaś i pogoniłaś w większości w pięknej pogodzie, to "plus dodatni 😉". Cieszy Twój entuzjazm i pogoda ducha mimo trudów. Widoki bajeczne. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń